Ostatnie lata mocno nadwyrężyły nasze domowe budżety z powodu wysokiej inflacji. Ceny rosły najszybciej od końca lat 90., a chociaż ostatnio udało się nieco poskromić inflację, wciąż pozostaje na poziomie ok. 5 proc., czyli dwa razy wyższym od optymalnego. Znaczna część społeczeństwa deklaruje, że dochody pozwalają na opłacanie bieżących rachunków. Jednak co siódme gospodarstwo domowe przyznaje, że nie jest w stanie uregulować wszystkich opłat – tak wynika z najnowszego badania Krajowego Rejestru Długów (KRD) „Portfele polskich gospodarstw domowych pod presją rosnących cen”. Do KRD wpisanych jest obecnie ponad 2 mln polskich konsumentów. Łącznie mają do oddania 44,5 mld zł. To różnego rodzaju przeterminowane rachunki, opłaty za mieszkanie, raty kredytowe i inne zobowiązania finansowe.
53 proc. respondentów w ramach badania KRD deklaruje, że ich obecne dochody i oszczędności umożliwiają opłacenie wszystkich rachunków. Kolejne 29 proc. przyznaje, że oprócz tego może też odłożyć pieniądze na czarną godzinę, a 3 proc. stać również na kosztowne zakupy za gotówkę. – Niestety istnieje również spore grono konsumentów (15 proc.), którym aktualne dochody i oszczędności nie pozwalają na uregulowanie wszystkich rachunków i opłat. Oni muszą wspomagać się kredytami, chwilówkami czy pracami dorywczymi. W przeliczeniu na liczbę ludności w naszym kraju może to być nawet 4,6 mln osób – komentuje Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Szczegółowa analiza wykazuje, że większość z nich stanowią osoby w przedziale wiekowym 35–44 lata. Z kolei ci, którzy są w stanie opłacić rachunki z samego dochodu, a nawet pozwolić sobie na większe wydatki i odłożyć jeszcze pewne oszczędności, to najczęściej młodzi Polacy w wieku 18–24 lata. Wynika to jednak z faktu, że wciąż mieszkają z rodzicami, więc to nie na nich spoczywa największa odpowiedzialność za ponoszenie opłat. Najczęściej z terminowym regulowaniem wszystkich zobowiązań nie radzą sobie wiejskie gospodarstwa domowe liczące pięcioro i więcej domowników. A także te, w których miesięczne wydatki na żywność wynoszą 4–5 tys. zł. Szczególnie zagrożone są również gospodarstwa, gdzie dochód miesięczny netto nie przekracza 3 tys. zł.
W najbliższym czasie sytuacja może się jeszcze pogorszyć. – Analiza struktury stałych wydatków Polaków wskazuje, że większość z nich jest związana z kredytami albo cenami energii. Powoduje to duże zagrożenie dla stabilności domowych budżetów. Inflacja rośnie, więc koszty kredytów i energii mogą szybować, co z kolei wpłynie na podniesienie cen towarów i usług. Niektórzy konsumenci będą zmuszeni do rezygnacji z mniej potrzebnych wydatków, a w najgorszym scenariuszu mogą po prostu przestać płacić swoje zobowiązania. Trend ten potwierdza rosnące zadłużenie konsumentów, widoczne w bazie danych KRD. Tylko we wrześniu powiększyło się ono o 859 mln zł – mówi Jakub Kostecki, prezes zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
W najnowszym badaniu KRD spytano także Polaków, jakie opłaty i rachunki regulowaliby w pierwszej kolejności, gdyby zabrakło im pieniędzy na opłacenie wszystkich zobowiązań. Jak się okazuje, najwyżej w hierarchii znajdują się zobowiązania mieszkaniowe i te związane ze zdrowiem. W pierwszej kolejności respondenci opłaciliby więc kredyt hipoteczny, wynajem mieszkania, czynsz, rachunki za prąd i gaz oraz stale przyjmowane leki. Na pytanie, dlaczego akurat te zobowiązania uregulowaliby w pierwszej kolejności, badani odpowiadali najczęściej, że nie chcą zostać odcięci od konkretnej usługi. Co trzeci wskazał też, że nie chce stracić mieszkania czy być eksmitowany, a co czwarty obawia się wpisu do KRD i windykacji.
Do tych argumentów można dodać jeszcze jeden. Coraz większą popularnością cieszą się u nas tzw. płatności odroczone, określane czasem angielskim skrótem BNPL (Buy Now Pay Later). To wygodny instrument, bo pozwala zapłacić za zakupy najczęściej dopiero 30 dni po ich dokonaniu. Co ważne, nie wiąże się z dodatkowymi kosztami, jeśli konsument nie spóźni się z płatnością. Jednak firmy coraz częściej sprawdzają wiarygodność konsumentów w takich bazach jak KRD. Kto ma niespłacone zobowiązania, ten nie może skorzystać z płatności odroczonych, ponieważ nie jest uważany za wiarygodnego klienta.
Jak wskazuje raport Comfino „Płatności ratalne i odroczone w Polsce 2023/24”, aż 90 proc. Polaków słyszało o płatnościach odroczonych, a połowa zdążyła już skorzystać z takiego rozwiązania. Wzrost zainteresowania wynika zarówno z rosnących cen, jak i z chęci zapewnienia sobie elastyczności finansowej. Według raportu PayPo „Płatności odroczone w Polsce 2023” prawie 60 proc. korzystających z takiej możliwości twierdzi, że łatwiej im w ten sposób zarządzać domowym budżetem, a jedna czwarta przyznaje, że dzięki temu może sprawdzić produkt przed zakupem.
Życie bez długów to w dużej mierze efekt rozsądnego planowania wydatków i zachowywania dyscypliny finansowej. Mówiąc prościej, musimy podejmować racjonalne decyzje i brać na siebie tylko tyle zobowiązań (np. pożyczek i kredytów), ile będziemy w stanie unieść. Pomaga w tym na pewno odpowiedni poziom wiedzy ekonomicznej. Jak wynika z cyklicznych badań na zlecenie firmy KRUK SA, większość Polaków (53–54 proc.) uważa, że ma średni poziom umiejętności zarządzania budżetem domowym. Nieco ponad jedna trzecia przypisuje sobie wysokie kompetencje, a tylko jedna dziesiąta przyznaje, że ich poziom pod tym względem należy uznać za niski. Najwyżej swoją wiedzę finansową oceniają osoby między 35. a 44. rokiem życia, a najgorzej najmłodsi respondenci (w wieku 18–24 lata).
O naszym dość dobrym (choć niestety nie zawsze słusznie) samopoczuciu świadczyć może fakt, że większość Polaków uważa swoją wiedzę finansową za wystarczającą. Na szczęście od 2022 r. o 9 punktów proc. zmniejszył się odsetek badanych, którzy nie czują potrzeby poszerzania wiedzy o finansach osobistych. O 6 punktów proc. w ostatnim roku wzrósł odsetek ankietowanych, którzy nie potrafią wskazać jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. A odsetek respondentów, którzy czują potrzebę poszerzenia swojej finansowej wiedzy, zwiększył się tylko nieznacznie (o 1 punkt proc.). Największy głód wiedzy finansowej deklarują najmłodsi Polacy (18–24 lata). Najmniej zainteresowane poszerzaniem swoich finansowych horyzontów są osoby powyżej 55 lat.
A kto odpowiada za stan naszej wiedzy ekonomicznej? Niezmiennie od 2022 r. ponad połowa badanych uważa, że każdy z nas we własnym zakresie powinien zadbać o swoją edukację finansową. Jednak blisko co drugi ankietowany uznał, że szerzenie takiej wiedzy to zadanie szkół średnich. Warto także zwrócić uwagę, że aż 39 proc. Polaków uważa, że to rodzina powinna przekazywać nam wiedzę ekonomiczną. Co ciekawe, w porównaniu z minionymi latami znajomi zaczęli odgrywać nieco większą rolę w dzieleniu się wiedzą o osobistych finansach. Blisko co piąty Polak uważa, że posiadanie długów nie zależy od naszego systemu edukacji. Odmiennego zdania jest aż 44 proc. respondentów, którzy jednoznacznie wskazują, że to właśnie słaba edukacja finansowa jest w naszym kraju przyczyną zaległości i długów. Najbardziej narzekają na nią osoby w wieku 18–24 lat, czyli te, które niedawno miały albo wciąż mają kontakt z systemem szkolnictwa. Co druga młoda osoba ocenia, że popadanie w długi ma związek ze słabą edukacją finansową w Polsce.
Ciekawe są również odpowiedzi wśród ankietowanych na zlecenie KRUK SA na pytanie o to, kto jest winny zadłużenia. Od 2023 r. aż o 27 punktów proc. spadł odsetek osób, które odpowiedzialnością za swoje długi obarczają rząd. W tym też czasie o 14 punktów proc. wzrósł odsetek Polaków, którzy uważają, że sami są odpowiedzialni za problemy ze spłatą swoich zobowiązań. Takie zdanie ma blisko co drugi respondent. W ciągu ostatnich 12 miesięcy znacząco spadł też odsetek osób przekonujących, że ich zadłużenie to wynik pecha czy zdarzenia losowego. W 2023 r. uważało tak 26 proc. zadłużonych Polaków, a dziś tylko 12 proc. W tym roku możemy również zauważyć, że więcej osób niż w poprzednich dwóch latach odpowiedzialnością za posiadanie zadłużenia obarcza swojego partnera lub partnerkę, a także rodziców.
Rośnie odsetek osób, które są zdania, że dług to wstydliwa sprawa. Najbardziej swoich zaległości wstydzą się osoby w średnim wieku. Tylko co czwarty Polak uważa, że posiadanie długów nie jest powodem do wstydu. W porównaniu z 2022 r. w tym roku odsetek osób, które tak sądzą, spadł aż o 5 punktów proc. Budujący jest fakt, że Polacy są w zdecydowanej większości przekonani o konieczności spłacania swoich długów. Tak twierdzi aż 85 proc. ankietowanych, tylko 2 proc. jest innego zdania, a 12 proc. nie potrafi udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nie ulega wątpliwości, że edukację ekonomiczną trzeba zaczynać jak najszybciej. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez fundację Ogólnopolski Operator Oświaty i KRUK SA, najważniejszym źródłem wiedzy o finansach jest dla dzieci rodzina. Przedszkolaki i uczniowie najczęściej rozmawiają o oszczędzaniu i cenach, najrzadziej – o pożyczaniu i oddawaniu. Eksperci przekonują, że może to rzutować na ich dorosłe życie.
Z tego samego badania wynika, że aż trzy czwarte przedszkolaków i dzieci w wieku wczesnoszkolnym czerpie wiedzę o pieniądzach od rodziców. O finansach rozmawia trzy czwarte pięciolatków – głównie z najbliższymi i najczęściej o oszczędzaniu oraz cenach. Blisko 14 proc. pięciolatków i 35 proc. sześciolatków mówi o finansach w przedszkolu. W szkole temat pieniędzy porusza 37 proc. pierwszoklasistów, 55 proc. drugoklasistów i 54 proc. trzecioklasistów. Zainteresowanie finansami wyraźnie rośnie na przełomie pierwszej i drugiej klasy szkoły podstawowej. Nauczyciele tłumaczą, że wtedy dzieci zaczynają rozumieć, czym jest wartość pieniądza. – Potrzeba informacji rośnie z dziećmi, tymczasem tylko co drugi trzecioklasista zdobywa wiedzę o finansach w szkole. Zakres tej wiedzy też wydaje się dla nich niewystarczający – podkreśla Bartłomiej Dwornik z fundacji Ogólnopolski Operator Oświaty.
Pożyczanie i oddawanie są tymi obszarami wiedzy finansowej, które w pierwszych latach edukacji okazują się, niestety, najrzadziej poruszane. Zaledwie co czwarte dziecko ma wiedzę na temat pożyczania, a co piąte – oddawania pożyczonych rzeczy lub pieniędzy. – To pokazuje potrzebę uczenia dzieci dobrych nawyków, które będą procentować w przyszłości i budować w nich odpowiedzialność finansową – mówi Agnieszka Salach, rzeczniczka prasowa KRUK SA. Częstotliwość rozmów o pożyczaniu pieniędzy rośnie z wiekiem dzieci, co może mieć związek m.in. z kieszonkowym, które przynajmniej część dzieci otrzymuje od najbliższych. Dzieci wczesnoszkolne zaczynają zbierać pieniądze na zakupy w szkolnym sklepiku i zdarza im się je sobie wzajemnie pożyczać. Z oddawaniem bywa już jednak różnie. A im wcześniej będziemy uczyć dobrych nawyków finansowych, tym większa szansa na to, aby młode pokolenie miało z długami mniejszy problem niż jego rodzice i dziadkowie.