Koalicja wigilijna
Czy Wigilia będzie wolna od pracy? Duże emocje, egzotyczny sojusz, ale to się raczej nie uda
Już po raz drugi z rzędu Wigilia emocjonuje polityków, chociaż przecież powinna być czasem spokoju i jedności. Rok temu parlamentarzyści w ostatniej chwili próbowali zlikwidować handlowy absurd będący efektem przeoczenia w przepisach zamykających duże sklepy w niedziele, wprowadzonych przez PiS. Wigilia wypadała w niedzielę, a ta – jako ostatnia przed świętami – miała status handlowej. Jednak tylko do 14, bo na mocy innej regulacji w Wigilię pracownicy sklepów muszą mieć po tej godzinie wolne. Na szczęście rzutem na taśmę nowemu Sejmowi udało się zmienić przepisy. Od ub.r. Wigilia wypadająca w niedzielę statusu dnia handlowego nie ma, za to w takiej sytuacji zakupy można bez ograniczeń robić w drugą i trzecią (a nie, jak zazwyczaj, trzecią i czwartą) niedzielę adwentu: 10 i 17 grudnia.
W tym roku emocje wokół Wigilii są jeszcze większe, bo Lewica zgłosiła w październiku poselski projekt ustawy, zgodnie z którą każdy 24 grudnia miałby stać się dniem ustawowo wolnym od pracy. Powód? Trzeba pozwolić Polkom i Polakom w spokoju przygotowywać wigilijną kolację albo podróżować do bliskich. Pomysł nie był efektem żadnych uzgodnień koalicyjnych, ale bardzo szybko stworzył się wokół niego dość egzotyczny sojusz ponad światopoglądowymi podziałami. Taka swoista koalicja 24 grudnia. Projektowi Lewicy przyklasnęły duże związki zawodowe na czele z Solidarnością, hierarchowie kościelni oraz prezydent Andrzej Duda, który zapewnił, że taką ustawę podpisze bez wahania. Pomysł może też liczyć na poparcie PiS, chociaż przez osiem lat swoich rządów partia mieniąca się głosem katolików z taką inicjatywą nie wystąpiła.
Za to w rządzącej koalicji inicjatywa została odebrana bardzo różnie. Nie spodobała się Ryszardowi Petru z Polski 2050 ani ministrowi rozwoju i technologii Krzysztofowi Paszykowi (PSL).