Rynek

Zmory torów

Nagranie krąży wśród kolejarzy, widzieliśmy je. Pociągi pędziły na „czołówkę”. Kolej jest o włos od katastrofy

W Trzebini dwa pociągi pasażerskie pędziły na „czołówkę”. Jeden z maszynistów przejechał czerwone światło. Hamowanie awaryjne zatrzymało oba pociągi w odległości około stu metrów. Podróżowało nimi 900 pasażerów. W Trzebini dwa pociągi pasażerskie pędziły na „czołówkę”. Jeden z maszynistów przejechał czerwone światło. Hamowanie awaryjne zatrzymało oba pociągi w odległości około stu metrów. Podróżowało nimi 900 pasażerów. Patrol998-Małopolska / Facebook
W ostatnich miesiącach cudem udało się uniknąć kilku katastrof kolejowych. Maszyniści jeżdżą bez właściwego nadzoru, a prace nad zapewniającym bezpieczeństwo automatycznym systemem kontroli ruchu stanęły. I mogą już nie ruszyć.

Nieopodal stacji Psary w województwie śląskim 19 kwietnia o mało nie doszło do tragedii. Z Wiednia do Gdyni mknął pociąg Sobieski. Z Poznania do Krakowa – Cegielski. „Polityka” dotarła do nagrania wideo z kabiny maszynisty Sobieskiego. Widać, jak z prędkością 160 km/h mija semafor i ignoruje znaki stop. Na wprost niego pędzi Cegielski. Są na tym samym torze, który w pewnym momencie się rozwidla. – Zgodnie z przepisami Sobieski powinien stanąć i poczekać, aż Cegielski zwolni mu tor – komentuje pracownik kolei, oglądając zapis.

Maszynista Sobieskiego włącza hamowanie awaryjne po minięciu trzeciego znaku stop. Kolejarz: – Sytuację uratował maszynista Cegielskiego. Dodał gazu, licząc, że zdąży umknąć, zanim uderzy w niego Sobieski. Proszę policzyć, ile sekund mija od chwili, gdy ostatni wagon Cegielskiego wjeżdża na równoległy tor. Jedna, dwie, trzy, cztery – głos mu drży. – Cztery sekundy dzieliły nas od katastrofy, w której mielibyśmy dziesiątki, o ile nie setki ofiar – dodaje.

Gdy pociągi się mijały, Sobieski zdołał wyhamować do ok. 150 km/h. Cegielski mknął ponad 100 km/h. W obu składach było ok. 600 pasażerów. – Maszynista z Cegielskiego poszedł w ciemno. Nie mógł być pewien, że przyspieszając, zdąży uciec. Gdyby spanikował i włączył tzw. radio stop (sygnał zatrzymujący wszystkie pociągi w promieniu kilku kilometrów – przyp. red.), oba składy zaczęłyby hamować i wtedy na pewno byłby dzwon. Przy tych prędkościach masakra – dodaje rozmówca „Polityki”.

Pociągi pędziły na czołówkę

Nagranie od miesięcy krąży w środowisku kolejarzy. A to niejedyne tego typu zdarzenie z ostatnich tygodni. Pod koniec sierpnia w Trzebini dwa pociągi pasażerskie pędziły na „czołówkę”.

Polityka 46.2024 (3489) z dnia 05.11.2024; Rynek; s. 43
Oryginalny tytuł tekstu: "Zmory torów"
Reklama