Audyt audytów
Korupcja na sterydach, tysiące poupychanych działaczy i krewnych. Zaglądamy do audytów w spółkach
„Ludzie 15 października – kiedy na nas głosowali – nie chcieli tego, żebyśmy byli trochę lepsi od PiS, nie chcieli jakiejś korekty tego, co się działo przez 8 lat. Ludzie chcieli, chcą nadal, wierzyli i wierzą nadal w to, że my jesteśmy zupełnie inni od nich” – zapewniał premier Donald Tusk podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej. Ta deklaracja była komentarzem do sytuacji, jaką ujawnił audyt otwarcia w państwowej gospodarce, a zwłaszcza w Grupie PZU.
Nowe władze podliczyły, że w latach 2016–24 polityczni nominaci wyrządzili szkody o wartości ponad 700 mln zł. Źródłem tych strat były wydatki realizowane na polityczne zamówienie, wbrew rachunkowi ekonomicznemu. Szczególnie kosztowny był zakup bankrutującego dystrybutora prasy – spółki Ruch (PZU i wchodzący w skład Grupy Alior Bank w sumie wyłożyły 268 mln zł, resztę dał Orlen). Kosztowna była realizacja innych zleceń otrzymywanych z Ministerstwa Aktywów Państwowych i Nowogrodzkiej, takich jak np. wspieranie mediów PiS w ramach kampanii przedwyborczych, a także imperium medialnego ojca Rydzyka.
Miliony szły na utrzymywanie setek działaczy partyjnych, ich krewnych i znajomych, lokowanych na wysokopłatnych, często fikcyjnych stanowiskach (bez obowiązków pracowniczych, bez potrzeby obecności ani wykazywania jakichkolwiek efektów pracy). Dotyczyło to między innymi licznej rzeszy tzw. doradców. Zarobki najważniejszych przekraczały nawet kwotę 220 tys. zł miesięcznie (o fikcyjnych doradcach w PZU pisaliśmy w tekście „Niewidzialni doradcy”).
Ziobro i spółka
W ramach dzielenia politycznych łupów w gospodarce przez Zjednoczoną Prawicę Grupę PZU (PZU Życie SA, Link4 TU SA, TUW PZUW, Alior Bank SA, Bank Pekao SA oraz mniejsze spółki finansowe) wywalczył sobie Zbigniew Ziobro i Solidarna Polska.