Rynek

Budżet trzeszczy, oby nie popłynął. Miejsca na kolejne prezenty brak

Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy budżetowej na rok 2025. Uzasadnienie projektu przedstawia minister finansów Andrzej Domański, 10 października 2024 r. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy budżetowej na rok 2025. Uzasadnienie projektu przedstawia minister finansów Andrzej Domański, 10 października 2024 r. Kancelaria Sejmu RP
Utrzymywanie prezentów PiS, naprawianie jego błędów i wielkie zbrojenia oznaczają tylko jedno: musimy bardzo dużo pożyczyć. Tymczasem największym zagrożeniem dla budżetu w parlamencie nie jest na razie opozycja, ale spory wewnątrz koalicji.

Debata budżetowa w Sejmie raczej nikogo nie zaskoczyła, ale sam budżet z pewnością robi wrażenie. Przede wszystkim swoim deficytem, sięgającym 290 mld zł. To ok. 5,5 proc. PKB, co oczywiście powoduje nałożenie na nas unijnej procedury nadmiernego deficytu. Ale to akurat nie największy problem rządu. Po pierwsze, tłumaczymy się ogromnymi wydatkami na obronność, które sięgną aż 4,7 proc. PKB (wymóg NATO to 2 proc.). Poza tym jesteśmy gospodarką rosnącą, i to dość szybko jak na standardy unijne. W dużo gorszej sytuacji są zatem ci, którzy łączą wysoki deficyt ze stagnacją czy recesją.

Deficyt nie dziwi, rynki reagują spokojnie

Tak napięty budżet to próba pogodzenia dwóch zasad. Koalicja kontynuuje wszystkie programy socjalne PiS, co dużo kosztuje, bo wie, że jakiekolwiek cięcia, choćby uzasadnione, byłyby fatalnie odebrane przez większość społeczeństwa. A równocześnie trzeba znaleźć pieniądze na realizacje obietnic nowej władzy, jak lepsze wynagrodzenia w edukacji, wsparcie NFZ, program Aktywny Rodzic czy nowe zasady finansowania gnębionych przez PiS samorządów. Jeśli do tego jeszcze dodamy wielkie zakupy dla armii, to taki deficyt już nie dziwi.

Czytaj także: Pierwszy budżet rządu Tuska cieszy i przeraża. Jest rekordowo hojny i... dziurawy

Na razie raczej spokojnie reagują na niego rynki finansowe i to jest dla rządu informacja znacznie ważniejsza niż sygnały z Brukseli. Komisji Europejskiej obiecujemy, że deficyt poniżej 3 proc. PKB zejdzie w 2028 r. To oczywiście założenia, do których trudno się dzisiaj przywiązywać. Jeśli chcemy je zrealizować, potrzebujemy przez kolejne lata solidnego wzrostu gospodarczego. Być może w przyszłym roku będzie o niego nieco łatwiej, jeśli Rada Polityki Pieniężnej zacznie obniżać stopy.

Napięta sytuacja i spory w koalicji

Największym zagrożeniem dla budżetu w parlamencie nie jest na razie opozycja, ale spory wewnątrz koalicji. Bo napięta sytuacja uniemożliwia realizację części obietnic. Np. nie wiemy, co z reformą składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Polska 2050 z niej nie rezygnuje, ale Lewica obiecuje, że nie da pozbawić NFZ choćby złotówki. Wciąż nie znamy też kształtu i ostatecznych kosztów nowego, wielkiego programu mieszkaniowego, zawierającego (lub nie) dopłaty do kredytów hipotecznych. Pewne jest jedno: przestrzeń na kolejne prezenty skurczyła się drastycznie. Zwłaszcza gdy trzeba jeszcze uwzględniać odbudowę po powodzi. Póki budżet trzeszczy w szwach, nie jest najgorzej. Oby nie popłynął.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną