Volkswagen do naprawy
Volkswagen do naprawy? Największy silnik Niemiec wpadł w tarapaty. Sami są w szoku
Niemcy są w szoku. Wiedzą wprawdzie, że gospodarka ma się nie najlepiej, a szczególnie branża samochodowa. Ale żeby tak drastyczne decyzje podejmował drugi (po Toyocie) koncern samochodowy świata, w którym państwo ma sporo do powiedzenia? Na dodatek ten plan oszczędnościowy ma dotyczyć najważniejszej marki w grupie i objąć główne centrum produkcyjne oraz najważniejszy rynek zbytu, czyli Niemcy. To przecież wbrew dogmatowi, który lubią powtarzać także niektórzy polscy ekonomiści, że każdy koncern w pierwszej kolejności zamyka zakłady zagraniczne, by chronić miejsca pracy i zakłady w kraju macierzystym. Volkswagen wprawdzie zamyka też fabrykę w Chinach, ale nie po to, by ratować niemieckie zakłady. Dziś Chiny są dla niemieckich koncernów niemal tak ważne jak same Niemcy, no ale i tam rynek siadł, są przerosty mocy produkcyjnych, więc wspólnie z chińskim partnerem podjęli taką decyzję.
W Niemczech zaciskanie pasa dotyka też producentów samochodowych komponentów. Continental do 2027 r. zamknie fabrykę opon w Gifhorn w Dolnej Saksonii, Goodyear szykuje się do podobnego ruchu w Fuldzie i Fürstenwalde, Michelin w Karlsruhe i Trewirze. Bosch redukuje 1,5 tys. pracowników działu automotive, a koncern ZF (jeden z największych wytwórców podzespołów na świecie) zamyka zakład w Gelsenkirchen i ogłosił właśnie, że do 2028 r. zwolni 14 tys. niemieckich pracowników. Skala jest potężna, ale dziś każde auto montowane jest w większości z podzespołów wytwarzanych przez firmy z branży OEM (original equipment manufacturer), czyli zewnętrznych kooperantów.
Złota akcja
Na redukcje i zamykanie niemieckich fabryk zdecydował się też Ford, a wcześniej Opel, kiedy ich zagraniczni właściciele doszli do wniosku, że przestały być rentowne. Jednak zakłady należące do niemieckiej wielkiej trójki – Volkswagen, BMW, Daimler – uznawane były za wyłączone z brutalnych reguł ekonomii.