Rynek

Kto zapłaci za węgiel? PKP Cargo w ogniu wojny politycznej

Pociąg PKP Cargo, Oleśnica, lipiec 2024 r. Pociąg PKP Cargo, Oleśnica, lipiec 2024 r. Anna Lewańska / Agencja Wyborcza.pl
PKP Cargo niecierpliwie czeka na odszkodowanie od państwa, czyli od podatników, za wożenie węgla dwa lata temu. Chaos spowodował poprzedni rząd, lecz płacić ma obecny. Ale jeśli tego nie zrobi, przewoźnik zapewne przestanie działać.

Związki zawodowe i nowy zarząd PKP Cargo trudno nazwać sojusznikami. Walczą ze sobą bezpardonowo. Związkowcy nie godzą się na masowe zwolnienia (30 proc. załogi musi szukać innej pracy) i oskarżają pełniącego obowiązki prezesa Marcina Wojewódkę o plan zniszczenia przewoźnika. Zarząd zaś wytyka związkowcom, że to oni są współodpowiedzialni za dramatyczną sytuację, w jakiej znalazła się spółka. Przez lata nie tylko nie protestowali przeciwko upolitycznieniu PKP Cargo, ale wręcz przykładali rękę do ogromnej niegospodarności. Jednak dzisiaj zarząd i związki, w rzadkim geście współpracy, wystosowały wspólny apel do rządu.

Czytaj także: PKP Cargo ogłasza zwolnienia grupowe. Wielki przewoźnik jest na skraju upadłości. Kto zawinił?

PKP Cargo chce rekompensaty za „decyzję węglową”

O co chodzi? Oczywiście o pieniądze. PKP Cargo domaga się rekompensaty z budżetu za tzw. decyzję węglową z 2022 r., gdy rząd PiS kazał spółce rozwozić importowany węgiel, angażując do tego wszystkie dostępne siły. W efekcie PKP Cargo zerwało wiele umów z klientami, którzy poszli do konkurencji. Nie wiadomo, ile dokładnie pieniędzy od rządu, czyli tak naprawdę od nas wszystkich – podatników, chce teraz spółka, ale na pewno kwota roszczeń idzie w miliardy. Z jednej strony trudno dziwić się przewoźnikowi, szukającemu wszelkich środków, aby nie stracić płynności. Sam zarząd przyznaje, że nie wie, czy znajdzie pieniądze na bieżące wypłaty pensji. Ale równocześnie pojawia się sporo wątpliwości. Czy rekompensata za decyzję węglową ma być formą pomocy publicznej? Co powie na to Komisja Europejska? Jak uczciwie wyliczyć wysokość tego transferu? Jak zareagują prywatni konkurenci?

PKP Cargo potrzebuje spokoju

Na razie PKP Cargo stało się polem ostrej walki politycznej. Koalicja pokazuje spółkę jako symbol niegospodarności i nieudolności poprzedniej ekipy, która obsadzała zarząd swoimi ludźmi o bardzo marnych kwalifikacjach. Za to PiS i bliscy mu związkowcy uważają, że obecne decyzje nie uratują przewoźnika, a wręcz go pogrążą i w ten sposób pomogą zagranicznym konkurentom z kolejami niemieckimi (DB Cargo) na czele. To świetnie wpisuje się w narrację byłej władzy o Donaldzie Tusku. Tymczasem dla PKP Cargo najważniejszy dziś jest spokój, bo tylko dzięki niemu firma może zacząć odzyskiwać klientów, których straciła, wygrywać przetargi i odbudowywać swoją pozycję na rynku. Nawet jeśli PKP Cargo dostanie jakąś pomoc od państwa, będzie to tylko jednorazowy transfer, a nie stała kroplówka. Przewoźnik, zadłużony na ponad 5 mld zł, musi na dłuższą metę radzić sobie sam. To nie koleje pasażerskie, które mogą liczyć na stałe dotacje. Tymczasem nad PKP Cargo wciąż wisi widmo strajku. Bo dzisiejszy wspólny list związków i zarządu z pewnością nie oznacza trwałego zawieszenia broni. To tylko chwilowy, taktyczny sojusz.

Ustalenia „Polityki”: Wydatki szaleją, prezesi się śmieją. Wiemy, na co PKO BP wydawał miliony za rządów PiS

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną