Rynek

Ani lewicowy, ani obywatelski. Projekt renty wdowiej będzie fatalny w skutkach

Najbardziej projektem renty wdowiej zmartwieni powinni być ludzie młodzi i pracujący, bo to oni poniosą konsekwencje tego złego, populistycznego pomysłu. Najbardziej projektem renty wdowiej zmartwieni powinni być ludzie młodzi i pracujący, bo to oni poniosą konsekwencje tego złego, populistycznego pomysłu. Ryoji Iwata / Unsplash
Ten populistyczny pomysł karze za długoletnią pracę, od której zależy wysokość emerytury. Jego koszty poniosą ludzie młodzi i pracujący. W dodatku renta wdowia ma się należeć po zmarłych małżonkach. Co z osobami samotnymi, w związkach nieformalnych lub – oby wkrótce – partnerskich?

Na wprowadzeniu renty wdowiej najbardziej zależy Lewicy, bo od przychylności seniorów zależą wyniki kolejnych wyborów. To priorytet dla Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, ministry pracy, która o skutki nie zapytała specjalistów od ubezpieczeń społecznych. Są one fatalne. I wypadało o nich wiedzieć, zanim się skierowało projekt do Sejmu.

Najbardziej zmartwieni powinni być ludzie młodzi i pracujący, bo to oni poniosą konsekwencje złego, populistycznego pomysłu. Rząd proponuje projekt własny, łagodzący finansowe skutki projektu obywatelskiego, ale równie zły. Seniorom, na pierwszy rzut oka, może się on podobać. Dostaną więcej pieniędzy, oprócz własnej emerytury ustawa przewiduje dla nich także część świadczenia zmarłego małżonka.

Czytaj także: Wdowy polskie. Jest ich siedem razy więcej niż wdowców, wycofują się z życia

Autorzy projektu obywatelskiego chcieli, aby dodatkowe świadczenie wdowy lub wdowca wynosiło 50 proc. świadczenia zmarłego. Rząd proponuje, aby w 2026 r. dodatkowa emerytura była niższa, do swojej osoba owdowiała otrzymałaby dodatkowo 15 proc. emerytury zmarłego, a od roku 2027 – już 25 proc.

Aleksandra Wiktorow, była prezes ZUS i specjalistka od ubezpieczeń społecznych, nie może rozmawiać o rencie wdowiej, bo – jak mówi – trafia ją szlag. – W obu projektach zakłada się, że ustawa wejdzie w życie po jej uchwaleniu, co jest oczywiste. Czyli jeśli ktoś stracił współmałżonka wcześniej, to na rentę wdowią liczyć nie może. Wielu ludzi się wkurzy, eksperci wyrzucają od razu wszelkie wyliczenia do kosza. Wątpliwości jest o wiele więcej.

Tylko dla małżeństw

Z obu projektów wynika, że renta wdowia należeć się ma po zmarłych małżonkach. Może ją otrzymać żona po mężu albo odwrotnie. A co, jeśli w końcu zostanie uchwalona ustawa o związkach partnerskich? Osoby żyjące w takich związkach najwyraźniej rent wdowich zostaną pozbawione. Nie mówiąc o osobach, które są singlami i wychowywały dzieci samotnie albo w związkach nieformalnych, których jest przecież coraz więcej.

Pracowałeś długo? No i po co

Żeby zmniejszyć ogromne koszty wprowadzenia rent wdowich, rząd proponuje kryterium dochodowe. Renta wdowia ma się należeć tylko małżonkom, których emerytura, powiększona o rentę wdowią, nie będzie wyższa niż trzykrotność emerytury minimalnej. Czyli od marca – trzy razy 1780 zł, a więc w sumie 5342 zł. W projekcie obywatelskim była mowa o trzykrotności średniej krajowej, czyli 10,5 tys. zł. Ile osób ciężko pracujących osiąga takie zarobki? Z pracy trudno tyle wyciągnąć, lepiej rozejrzeć się za starym współmałżonkiem.

Czytaj także: Za grosz emerytury. Dosłownie na tyle Polacy mogą liczyć

Zmiany mają zmniejszyć obciążenie budżetu, który przy projekcie obywatelskim wynosiłby 32–38 mld zł, a po jego okrojeniu przez rząd – w 2025 r. od 3,2 do 4,2 mld zł, przy założeniu, że renty byłyby wypłacane od lipca, w 2026 6,7–9 mld, w kolejnym roku 11,9–15,8 mld zł. Wyliczenia, o czym wyżej, nie są poważnie traktowane przez ekspertów, ale ich nikt o zdanie nie pyta. ZUS, który także zdaje sobie sprawę, że oba projekty są niedobre, nie zabiera publicznie głosu.

Była prezes ZUS: – To kolejne rozwiązanie, które karze za długoletnią pracę, od której obecnie zależy wysokość emerytury. Mając świadczenia za duże, nie spełnia się kryteriów dochodowych. Wniosek – po co tyle pracować?

Skąd te pieniądze?

Reforma emerytur i rent musiała zostać wprowadzona, ponieważ cały system przestał się finansowo spinać. Składek ludzi pracujących, których jest coraz mniej, nie wystarcza na sfinansowanie emerytur dla seniorów. Jeśli ustawa o rentach wdowich weszłaby w życie, bez względu na to, czy byłby to projekt obywatelski, czy rządowy – nasuwa się pytanie: skąd budżet weźmie pieniądze na jego sfinansowanie? Zostaną po raz kolejny podniesione składki na ZUS, co uderzy po kieszeni zarówno osoby pracujące, jak i przedsiębiorstwa duże i małe? A może czeka nas kolejna wersja Polskiego Ładu i drastyczne podniesienie podatków? Każda odpowiedź oznacza uderzenie po kieszeni osoby pracujące. I zachętę dla młodych, aby urządzić sobie życie w kraju rządzonym lepiej.

Przywilej dla młodych żon starych mężów

Lewica ubolewa, że po śmierci jednego z małżonków sytuacja finansowa osoby, która zostaje, gwałtownie się pogarsza. To prawda i to niezależnie od tego, czy była żoną lub mężem z obrączką, czy też żyjącą z partnerem na kocią łapę. Polscy rządzący o legalną żonę zadbali już wcześniej. Jeśli mąż zmarł, kiedy ona osiągnęła już wiek 50 lat i nie pracuje, a przecież by mogła, to dostaje po nim rentę. Partnerka z wieloletniego związku nieformalnego liczyć na to nie może.

To nie wszystko. Jeśli jedna strona pracuje i przechodzi na emeryturę, to w przypadku kobiet jest ona zwykle niższa. Także z powodu wcześniejszego wieku emerytalnego. Po śmierci męża już teraz druga strona może jednak wybierać, czy zostać przy swoim świadczeniu, czy też zamienić je na 85 proc. emerytury męża. W przypadku legalnych żon ich samotna starość nie jest aż tak głodowa, jak przedstawia to Lewica. Ustawa o rencie wdowiej uczyni ją jeszcze bardziej dostatnią, bo osamotniony małżonek nie tylko może wybrać 100 proc. większej emerytury, ale także powiększyć ją o część, nawet połowę, świadczenia drugiej strony. Aż do osiągnięcia progu dochodowego, od którego przestanie się należeć. Parze żyjącej bez ślubu ten przywilej należeć się nie będzie.

Oba projekty ustawy o rencie wdowiej nie są ani lewicowe, ani obywatelskie. Dyskusja nad nimi w Sejmie pokaże, ilu posłów ma pojęcie, o czym naprawdę przyjdzie im decydować.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną