Rynek

Zmora na torach

PKP Cargo ogłasza zwolnienia grupowe. Wielki przewoźnik jest na skraju upadłości. Kto zawinił?

Za czasów PiS prezesów PKP Cargo, nie licząc osób pełniących tymczasowo tę funkcję, było trzech. Za czasów PiS prezesów PKP Cargo, nie licząc osób pełniących tymczasowo tę funkcję, było trzech. Tomasz Kawka / East News
Wkrótce pracę ma stracić ponad 4 tys. osób. O doprowadzenie spółki do katastrofy nowe władze obwiniają poprzedni rząd, trzech byłych prezesów, a najbardziej – związki zawodowe.
Lech Mazurczyk

Napis #MakeCargoGreatAgain wisi od niedawna na siedzibie PKP Cargo przy ul. Grójeckiej blisko centrum Warszawy. Do autorstwa przyznaje się Marcin Wojewódka, pełniący obowiązki prezesa spółki od kwietnia. Od kiedy Donald Trump spopularyzował hasło Make America Great Again (Uczyńmy Amerykę znowu wielką), doczekało się ono nieskończonej liczby przeróbek na całym świecie. Jak przekonuje prezes Wojewódka, jego wersja ma udowodnić, że wierzy on w sukces swojej misji. Tak jak kupowanie przez niego już jako prezesa akcji PKP Cargo na giełdzie, co wzbudziło wątpliwości Komisji Nadzoru Finansowego.

Tymczasem gra toczy się o wysoką stawkę: jest nią uratowanie drugiego największego w Europie kolejowego przewoźnika towarowego. Firmy, która kiedyś była traktowana jako perełka w Grupie PKP, bo przynosiła zyski, nie potrzebowała żadnych dotacji, a w 2013 r. trafiła nawet na warszawską giełdę. Kupowała zagranicznych przewoźników (np. w Czechach) i miała wielkie ambicje. A teraz dojechała do przepaści.

PKP Cargo: dzieje upadku

Historię upadku PKP Cargo najłatwiej prześledzić poprzez jej giełdowe notowania. W chwili debiutu 11 lat temu jedna akcja kosztowała 80 zł, a krótko potem nawet 90 zł. Od pięciu lat kurs porusza się w przedziale 10–20 zł. Trudno się temu dziwić, skoro jeszcze w 2015 r., gdy władzę przejmowało Prawo i Sprawiedliwość, PKP Cargo przewoziło niemal połowę wszystkich ładunków transportowanych koleją w Polsce. Tymczasem w pierwszych pięciu miesiącach br. ten wskaźnik spadł do niecałych 28 proc. A to zapewne nie koniec zapaści. Pozycji lidera spółka nie straci tylko dlatego, że rynek przewozów towarowych jest bardzo rozdrobniony. A PKP Cargo z 1,5 tys. lokomotyw i 52 tys. wagonów pozostaje na nim wciąż kolosem – tyle że na glinianych nogach.

Polityka 31.2024 (3474) z dnia 23.07.2024; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Zmora na torach"
Reklama