Rynek

Maksymalna minimalna

Maksymalna płaca minimalna. Pracować mniej, zarabiać więcej. Brzmi pięknie, ale czy to możliwe?

W 2015 r. płacę minimalną otrzymywało 1,36 mln pracujących, w 2021 r. 1,6 mln osób, a w 2024 r. już 3,6 mln. W 2015 r. płacę minimalną otrzymywało 1,36 mln pracujących, w 2021 r. 1,6 mln osób, a w 2024 r. już 3,6 mln. Patryk Sroczyński
Odpowiedź na to pytanie dzieli dziś koalicję. Realizacja zapowiedzi ministry Agnieszki Dziemianowicz-Bąk o wzroście płacy minimalnej do 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia oznaczałaby przelicytowanie Jarosława Kaczyńskiego.
Andrzej DomańskiJacek Szydłowski/Forum Andrzej Domański

Bombę odpaliła ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, oświadczając: „Proponujemy, aby płaca minimalna wynosiła 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. To jest zgodne z dyrektywą Parlamentu Europejskiego”. Wywołała tym szok, niedowierzanie, zwłaszcza wśród przedsiębiorców, którzy spodziewali się po nowym rządzie nie tylko ekonomicznego rozsądku, ale także powrotu do przestrzegania prawa.

Ustalanie płacy minimalnej ma zapadać po negocjacjach w trójkącie rząd-pracodawcy-związki zawodowe, czyli w Radzie Dialogu Społecznego. Rząd powinien mediować, ważąc interesy obu partnerów. Bo z jednej strony są najsłabiej wynagradzani pracownicy, ale z drugiej pracodawcy, których często na radykalne podwyżki nie stać. Ale PiS uznał, że nie będzie sobie zawracał głowy jakimiś negocjacjami ani ustawową regułą indeksowania płacy minimalnej w odniesieniu do inflacji. Dlatego zadecydował o szybkim wzroście wynagrodzeń w oderwaniu od sytuacji gospodarczej.

To był pomysł na utrzymanie władzy w drugiej kadencji. Jarosław Kaczyński we wrześniu 2019 r. ogłosił więc, że „na koniec 2020 r., czyli za kilkanaście miesięcy, minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł. Na koniec 2023 r. minimalna pensja będzie wynosiła 4 tys. zł”. Niewiele się pomylił, bo w drugiej połowie 2023 r. płaca minimalna doszła do 3600 zł brutto, a od 1 stycznia 2024 r. wynosi już 4242 zł. Po 1 lipca wzrośnie do 4300 zł, bo przy inflacji przekraczającej 5 proc. indeksacja musi być dokonywana dwa razy w roku.

Ten efekt zadekretowanego dobrobytu trochę popsuła wysoka inflacja, która sprawiła, że za 4 tys. zł można dziś kupić sporo mniej niż w chwili, gdy Kaczyński składał swoją obietnicę. Winę zwalono więc na wojnę, kryzys energetyczny i Putina. „Pracujemy nad tym, żeby płace netto Polaków rosły jeszcze bardziej i były godne w czasach putinflacji” – obiecywał premier Morawiecki.

Polityka 26.2024 (3469) z dnia 18.06.2024; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Maksymalna minimalna"
Reklama