Park wraków
Z dnia na dzień zniknęło w Polsce z ewidencji siedem milionów aut. Gdzie się podziały?
Polska zakończyła 2023 r. z imponującą liczbą 27,4 mln zarejestrowanych aut osobowych. W ciągu minionego roku w Centralnej Ewidencji Pojazdów przybyło 672 tys. nowych pozycji. Rządowa statystyka dowodzi, że Polska szybko się motoryzuje i praktycznie każdy obywatel ma własne auto. Niektórzy nawet więcej, bo średnia to 725 aut na 1 tys. mieszkańców, wliczając w to starców i dzieci. Według Eurostatu, a także Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA, w Unii Europejskiej możemy rywalizować tylko z Luksemburgiem. A pod względem długowieczności naszych aut bijemy wszystkich na głowę, bo średnia wieku to 21,5 r. Prawie jak na Kubie, same motozabytki. Dziwne, bo na ulicach jakoś tego nie widać.
– Centralna Ewidencja Pojazdów, stanowiąca część cyfrowego systemu CEPiK, spuchła od martwych dusz. To samochody, które niegdyś zarejestrowano, ale potem nikt ich nie wyrejestrował, choć dawno trafiły na złom lub zostały wywiezione z Polski – wyjaśnia Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, od lat specjalizujący się w motoryzacyjnej statystyce. – Według naszych obliczeń takich martwych dusz jest 7,25 mln szt., a zapewne nawet więcej.
Martwa dusza w systemie CEPiK zwana jest pojazdem archiwalnym. Nie wiadomo, co się z nim dzieje, bo od lat nikt nie opłaca obowiązkowego ubezpieczenia OC, nie przyjeżdża na okresowe badania techniczne, nie ma też o nim innych informacji. – Apelowaliśmy do ACEA i Eurostatu, by w europejskich statystykach przynajmniej gwiazdką zaznaczyć, że nasza gigantyczna flota aut jest sztucznie zawyżona, ale oni tłumaczyli, że opierają się na oficjalnej polskiej statystyce. A wszystko przez grzech pierworodny systemu CEPiK, który stworzono, importując dane ze starych wojewódzkich ewidencji bez weryfikowania ich zawartości – wyjaśnia Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.