Frankowicze mogą odetchnąć z ulgą – Sąd Najwyższy w uchwale Izby Cywilnej potwierdził to wszystko, co przez lata ustalił Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W przypadku klauzul abuzywnych nie można ich zastępować innymi postanowieniami – oznacza to, że umowy walutowych kredytów hipotecznych mogą być unieważniane. Dzisiejsza uchwała zamyka dyskusję o alternatywie w postaci tzw. odfrankowienia umów. Sąd Najwyższy potwierdził również, że bankom nie należy się żadna rekompensata za korzystanie przez klienta z kapitału. Udało się także ustalić, że bieg przedawnienia roszczeń banku wobec klienta (chodzi o zwrot kapitału) zaczyna się, gdy tenże klient zakwestionuje umowę.
Czytaj także: Banki nabijały Polaków w kredyty frankowe. Teraz Polacy mogą zaorać banki
Uchwała po trzech latach - jest, ale wadliwa
Dzisiejsza uchwała, chociaż podjęta niejednogłośnie (aż sześciu sędziów się z nią nie zgodziło), jest zdecydowanie po myśli frankowiczów. Na szczęście Sąd Najwyższy nie odważył się zakwestionować orzecznictwa TSUE. Gdyby tak zrobił, mielibyśmy do czynienia z niewiarygodnym chaosem prawnym. Pewne obawy kredytobiorców budziło kilka dość dziwnych wyroków Sądu Najwyższego (w mniejszych składach) w sprawach frankowych, które były korzystne dla banków. Dzisiaj jednak sektor finansowy nie ma powodów do świętowania. Kłopot w tym, że uchwała to dzieło wyłącznie tzw. neosędziów. Sędziowie Izby Cywilnej powołani w prawidłowy sposób (przed 2017 r.) nie wzięli udziału w posiedzeniu, bo nie chcieli orzekać razem z neosędziami.
Najpierw przez ponad trzy lata Sąd Najwyższy nie był w stanie podjąć jakiejkolwiek uchwały frankowej (miała ona pojawić się już w 2021 r.!), a teraz jej moc prawna wydaje się mocno dyskusyjna. To efekt sądowej rewolucji w wykonaniu PiS, która sparaliżowała pracę tej niezmiernie ważnej instytucji. Na szczęście dla frankowiczów tę próżnię wypełnił Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To on w kolejnych orzeczeniach rozwiewał wątpliwości polskich sędziów, przytłoczonych tysiącami spraw frankowych. Trudno nawet sobie wyobrazić, co zrobilibyśmy bez TSUE, mając wyłącznie opanowany przez coraz większą liczbę neosędziów Sąd Najwyższy.
Czytaj także: Koniec frankowej sagi? Trzy grudniowe wyroki TSUE ws. kredytów we frankach. Dlaczego są ważne?
Frankowicze mogą odetchnąć
Czy ta uchwała rozwieje wątpliwości tych już stosunkowo nielicznych sędziów, którzy wciąż stają w procesach frankowiczów po stronie banków? Być może, chociaż łatwo argumentować, że jest ona wadliwa, skoro podjęli ją neosędziowie. Już zwraca na to uwagę na przykład Związek Banków Polskich. Na szczęście linia orzecznictwa, ukształtowana dzięki luksemburskiemu trybunałowi, stała się w ostatnich latach dość spójna. Nawet gdy zdarzają się jeszcze wyroki pierwszej instancji korzystne dla banków, to nie są one w stanie przetrwać apelacji. Zdecydowana większość polskich sędziów, przydzielonych do spraw frankowych, musiała przez lata radzić sobie bez pomocy Sądu Najwyższego. A teraz pomoc, którą otrzymują, okazuje się wyjątkowo podejrzanej jakości.
Czytaj także: Wytchnienie dla kredytobiorców