Rynek

Wódka tańsza od akcyzy? Dyskonty idą na całość. To jeszcze promocja czy już dumping?

Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.pl
Gigantyczne przeceny w Lidlu i Biedronce może i cieszą klientów, ale irytują producentów. A sprzedaż wódki tańszej niż sama stawka akcyzy może obie sieci sporo kosztować.

Dziesięć jaj po trzy złote, tyle samo za kilogram cukru, półlitrowe piwo za niewiele ponad złotówkę, a tabliczka markowej czekolady za 1,50 zł – dwie wiodące sieci dyskontowe walczą brutalnie o to, żeby jak najlepiej wypaść w badaniach koszyków zakupowych. Zwłaszcza w tym przygotowywanym przez dziennik „Fakt”. Klienci oczywiście mogą się cieszyć, szczególnie po długim okresie bolesnej drożyzny. Tyle że przy tak atrakcyjnych cenach pojawia się pytanie: czy to jeszcze promocja, czy już dumping? Wątpliwości mają sami producenci, dla których to psucie rynku. Boją się bowiem, że niektórzy konsumenci – widząc takie rabaty – zaczną się zastanawiać, czy nie mają do czynienia z produktami marnej jakości. Np. gigantyczne przeceny jaj krytykuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz. Dostawcy muszą tłumaczyć się innym sieciom i przekonywać, że Lidl i Biedronka nie dostają od nich tak tanio towarów. Po prostu decydują się sprzedawać je poniżej kosztów, potrafiąc obniżać cenę nawet w ciągu dnia. Byle tylko kontynuować swoją coraz bardziej kuriozalną batalię o miano najtańszej sieci. W tej walce dozwolone są wszystkie metody.

Czytaj także: Trzy ceny na jeden produkt? UOKiK przyjrzy się cenówkom w sieciach handlowych

Będą kary za rozpijanie Polaków?

Nawet ta bardzo wątpliwa moralnie. Oba dyskonty zaoferowały niedawno półlitrową wódkę po niecałe 10 zł – Biedronka nawet chwilowo obniżyła cenę do 8,99 zł. Sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wskazując, że mamy być może do czynienia z materiałem dla prokuratury. Taka cena nie pokrywa nawet samej akcyzy, nie mówiąc o kosztach produkcji. Czy w ten sposób Lidl i Biedronka łamią przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi? Już od dawna obie sieci organizują cykliczne promocje typu „6+6” czy „12+12”, zachęcając do kupowania dużych ilości piw (połowa za darmo), jednak teraz chyba przekroczyły kolejną granicę. Ta oferta może je sporo kosztować, jeśli tylko państwowym urzędom uda się wreszcie nałożyć kary za rozpijanie Polaków.

Czytaj także: Koniec z plagą rzekomych promocji? Nowe przepisy weszły w życie. Wreszcie

Lidl i Biedronkę powstrzymać może tylko państwo

Tymczasem marketingowa rywalizacja, prowadzona ostatnio bez żadnych skrupułów, do tej pory działała na korzyść obu sieci. Udało im się bowiem wytworzyć wrażenie, że tylko one są tanie na naszym rynku. Przegranymi tej wojny są wszyscy konkurenci, zwłaszcza Auchan, który – jak pokazują analizy koszyków zakupowych – bywa nawet tańszy od Lidla i Biedronki. Inni gracze nie mają takich funduszy na reklamę i nie są w stanie skutecznie odpowiadać na gigantyczną ofensywę Niemców i Portugalczyków, prowadzoną każdym dostępnym kanałem komunikacji, łącznie z wydrukami na paragonach. Lidl i Biedronkę powstrzymać może tylko państwo, ale na razie stara się ono raczej przeczekać tę bitwę.

Czytaj także: Biedronka SMS-y pisze. I przekracza kolejne granice

A państwu się nie spieszy...

Dlaczego? Z punktu widzenia rządzących, przynajmniej na krótką metę, taki spadek cen wybranych produktów jest wręcz korzystny. Większość klientów nie zastanawia się nad powodami promocji, tylko liczy oszczędności. Trudno o lepszy prezent dla polityków, zwłaszcza krótko przed wyborami samorządowymi. Jednak w dłuższej perspektywie to niebezpieczna strategia. Dla samych sieci, bo w końcu będą musiały wrócić do normalnych cen, co rozczaruje na pewno konsumentów. Ale też dla całego rynku, bo rolnicy i producenci mogą spróbować połączyć siły, starając się skuteczniej walczyć z sieciami handlowymi. Dzisiaj jednak wolą kłócić się o to, kto, ile i za ile sprowadził w ostatnich latach zboża i innych surowców żywnościowych z Ukrainy. To wyjątkowo komfortowa sytuacja dla dyskontów, które rozdają karty. I promocje.

Czytaj także: Pułapki sklepowych promocji

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama