Chińczycy jadą!
Chińczycy jadą! Od tych aut zaroi się zaraz w Europie. Nikt z gigantami nie chce zadzierać
Trzeba się szybko uczyć nowych nazw, bo bywają trudne. Na przykład: Hongqi. To chińska marka, która zadebiutowała we wrześniu 2023 r. Po niej było Nio, potem MG. Wcześniej były Maxus, Seres, Skywell. Co chwila pojawiają się firmy rozpoczynające w Polsce sprzedaż aut z Państwa Środka. Sypią się zapowiedzi, że już niebawem pojawią się kolejne firmy i nowe modele samochodów. Koncern Chery Automobile nieustannie rozsyła do polskich mediów komunikaty, że za chwilę do sprzedaży wejdą auta marki Omoda 5 w wersji spalinowej i elektrycznej. „Naszym priorytetem na polskim rynku jest dostarczanie wysokiej jakości produktów i usług, które są dostosowane do preferencji i oczekiwań polskich klientów” – zapewnia Eric Zheng, dyrektor marki Omoda w Polsce. Nie wiadomo, kiedy pojawi się Jaecoo, także zapowiadana nowa marka ze stajni Chery.
Chińscy producenci intensywnie sondują nasz rynek, szukają partnerów handlowych, oceniają, czy w swej europejskiej strategii eksportowej uwzględnić Polskę. Nie kryją, że unijne rynki są dla nich atrakcyjne ze względu na poziom zamożności obywateli, a także na politykę klimatyczną UE, która zakłada szybki rozwój elektromobilności. Bruksela namawia kraje członkowskie do subsydiowania zakupów aut elektrycznych, by skłaniać obywateli i przedsiębiorców do porzucania modeli spalinowych. Polskie dopłaty w ramach programu „Mój elektryk” (27 tys. zł – do osobowych, 70 tys. zł – użytkowych) nie należą do najwyższych.
Rozjeżdżamy konkurencję
Chińczycy uznali to za zaproszenie, bo w dziedzinie samochodów elektrycznych i hybrydowych nie mają dziś sobie równych w świecie. Elektryczny rynek w UE będzie rósł, a dziesięcioprocentowe cło na auta z importu nie stanowi dla nich bariery. W ubiegłym roku auta w pełni elektryczne (BEV) miały 26-proc.