Mieszkanie na Start zamiast Bezpiecznego Kredytu 2 proc. – rząd pokazał dziś założenia nowej formuły dopłat do kredytów hipotecznych. Dobra informacja: pomoc finansowana przez podatników nie będzie już udzielana na ślepo jak dotąd. Gorsza wiadomość: nowy program ruszy prawdopodobnie dopiero w połowie roku. Na razie zaczynają się szerokie konsultacje.
Czytaj także: Koniec wyborczego dopalacza. Co teraz z kredytem na 2 proc.?
Dla singli, małżeństw i par w związkach
A jest co konsultować, bo nowe zasady obejmują wiele elementów. Niezmienne pozostaje podstawowe założenie, czyli zakup pierwszego mieszkania czy domu. Jednak od tej reguły ma być wyjątek: rodziny przynajmniej pięcioosobowe będą mogły dostać wsparcie także przy zakupie kolejnego lokum (z myślą o przeprowadzce do większej nieruchomości). Kryterium wieku (dotąd 45 lat) będzie obowiązywać wyłącznie singli. Kto zaciąga kredyt sam, ten o dopłaty będzie mógł się ubiegać tylko, jeśli nie ukończył 35 lat. W pozostałych przypadkach limitu wieku już nie będzie. Program ma być dostępny zarówno dla małżeństw, jak i par w związkach niesformalizowanych.
Lepiej dobrane kryterium dochodowe
Pojawia się bardzo ważne kryterium dochodowe. Miesięczne przychody gospodarstwa domowego nie będą mogły przekroczyć od 10 tys. (single) do nawet 33 tys. zł brutto (rodziny pięcioosobowe i większe). Np. przy dwóch osobach limit wyniesie 18 tys. zł, a przy trzech 23 tys. zł. Oznacza to, że większość zainteresowanych będzie miała szansę na dopłaty, ale ci najlepiej zarabiający już nie. Wysokość dochodów będzie zweryfikowana tylko raz, przed zaciągnięciem kredytu.
Czytaj także: Kredyt dla młodych – zarobek dla deweloperów. Ceny mieszkań biją kolejne rekordy
Jaka wysokość preferencyjnego kredytu?
Wielkość rodziny wpłynie nie tylko na to, ile może ona zarabiać, ale też na oprocentowanie i maksymalną wysokość preferencyjnego kredytu. To pierwsze wyniesie między 1,5 a 0 proc. rocznie. Ta najbardziej korzystna oferta będzie dostępna do rodzin pięcioosobowych i większych. W ten sposób Koalicji Obywatelskiej uda się zrealizować przynajmniej w części swoją obietnicę kredytu 0 proc. Nawet najwyższe oprocentowanie 1,5 proc. i tak będzie niższe od tego w kredycie wymyślonym przez PiS. Bardziej rygorystyczne okażą się jednak limity samego kredytu. Single dostaną dopłaty tylko do kwoty 200 tys. zł, pary bez dzieci do 400 tys. zł. Rodziny trzyosobowe mogą liczyć na 450 tys. zł, czteroosobowe na 500 tys. zł, a pięcioosobowe na 600 tys. zł. Chodzi przy tym o część kredytu z preferencyjnym oprocentowaniem. Pożyczyć od banku będzie można więcej, ale reszta zostanie już objęta standardowymi warunkami. Na razie nie wiadomo, czy zostanie utrzymany limit wkładu własnego (przy kredycie 2 proc. wynosił on 200 tys. zł).
Czytaj także: Mieszkania i kredyty. Czy nowy rząd wejdzie na minę, jaką zostawia mu PiS?
Więcej zasad, lepiej ukierunkowana pomoc
Założenia nowego programu nie są zatem tak proste jak Bezpiecznego Kredytu 2 proc., wprowadzonego z myślą o wyborach parlamentarnych. Jednak dzięki temu pomoc ma być lepiej ukierunkowana, a preferowane będą duże rodziny. Rząd planuje przyznanie 50 tys. takich kredytów w tym roku, a na dopłaty zarezerwował na razie 500 mln zł. Pozostaje pytanie, co czeka nas w najbliższych miesiącach. Powstaje luka, bo wniosków o Bezpieczny Kredyt 2 proc. nie można już składać od początku tego roku. Być może na moment zatrzymane zostaną wzrosty cen nieruchomości, zwłaszcza w dużych miastach. Jednak deweloperzy, mając w perspektywie kolejny program z dopłatami, z pewnością nie będą chcieli oferować promocji. Te kilka miesięcy spokojnie przeczekają.
Wsparcie budowy mieszkań?
Teraz czekamy na kolejny krok rządu, czyli wsparcie budowy samych mieszkań. Już nie przez deweloperów, a przede wszystkim przez samorządy. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapobiec kolejnym gwałtownym skokom cenowym. Pamiętając o błędach poprzedników, rząd nie powinien sam porywać się na program typu Mieszkanie Plus, ale pomóc gminom, oferując im tanie grunty, gwarancje kredytowe, uproszczenie procedur i zachęcając do partnerstwa publiczno-prywatnego z deweloperami. Same dopłaty do kredytów nie uzdrowią naszego rynku nieruchomości.