Wszyscy jesteśmy, bądź będziemy, pacjentami potrzebującymi pomocy i wsparcia medycznego. Każdy z nas chce zostać dobrze zdiagnozowany, zaopiekowny i wyleczony. W czasie XIX Forum Rynku Zdrowia 16-17.10.2023, podczas panelu o opiece i zdrowiu pacjenta, padło słowo klucz: „pacjentocentryzm”. Z przedstawionego materiału filmowego - ulicznej sondy - wynikało, że niewiele osób potrafi wytłumaczyć jego znaczenie. Czym jest „pacjentocentryzm”?
Aneta Grzegorzewska: Z perspektywy firmy farmaceutycznej wspierającej usługi medyczne uważam, że jest to dogłębnie rozumiana troska o zdrowie pacjenta. Jest to dużo więcej niż produkcja wartościowych terapii - to wsparcie pacjenta w jego potrzebach związanych ze zdrowiem, to również holistyczna opieka, która nie ogranicza się jedynie do momentu zakupu leku w aptece. Nasz kierunek, jako firmy farmaceutycznej, to być bliżej pacjenta. Obserwuję branżę medyczną od dwóch dekad i widzę, że pacjent, niestety, jest w niej nieco zmarginalizowany. Ważniejsze są procedury, pieniądze, natomiast pacjent nie jest podmiotem systemu.
Trzeba więc rozmawiać, gdyż wspólne mikrodziałania mają wpływ na kształtowanie całego systemu zdrowia. Ważne aby w nim brać pod uwagę perspektywę pacjenta. Wówczas mocodawcy będą podejmować inne decyzje, dobre dla potrzebujących. Niestety dzisiaj decydenci patrzą głównie na wyniki budżetu państwa; potrzeby pacjenta są wtórne.
Mikrodziałania są ważnym elementem współpracy; razem można więcej. Odpowiedzialny producent leków chciałby zapewne współpracy z całym systemem ochrony zdrowia, bo dobro pacjenta to główna filozofia działania. Na czym polega rola producenta leków, w kontekście „pacjentocentryzmu”? To nieco inny kierunek w opiece nad pacjentem.
Dziękuję za to określenie. W mojej ocenie model opieki nad pacjentami mocno się reorganizuje. Dzisiaj firma farmaceutyczna myśli o pacjencie jako interesariuszu swojej pracy. Pacjent jest głównym beneficjentem. Gedeon Richter monitoruje rynek pod kątem potrzeb pacjenta, nie tylko w kontekście bezpieczeństwa i skuteczności leków. Dwie, trzy dekady temu pacjent był tylko odbiorcą naszego produktu. Dzisiaj wiemy, że nasza relacja z nim powinna się zacząć dużo wcześniej. Żeby terapia lekowa była skuteczna pacjent musi być świadomy, jak przyjmować leki, co oznacza nieprzyjęcie terapii, czym skutkuje łączenie leków, np. z niewłaściwym odżywianiem, jakie konsekwencje może mieć zmiana godzin przyjmowania leków, czy i jakie są interakcje różnych leków przyjmowanych w tym samym czasie.
Pacjent oczekuje głównie empatii i pomocy w procesie zdrowienia i terapii, ale też wskazówek dla opiekunów chorego. Czy Gedeon Richter jako firma farmaceutyczna odpowiada na te oczekiwania holistycznego prowadzenia chorego, również we współpracy z systemem?
Wiemy, że człowiek w chorobie nie jest w stanie sam zdecydować o kierunku czy wyborze leczenia. Pacjent nie posiada takiej wiedzy, jednak chciałby mieć wpływ i być wyedukowany. Jako firma farmaceutyczna takiej wiedzy dostarczamy, choćby poprzez monitorowanie przebiegu tego, co dzieje się z pacjentem w momencie zaistnienia w systemie lecznictwa. Pacjent niestety jest częścią sytemu i sam nie pokieruje swoim leczeniem, to zbyt skomplikowany proces.
Skąd firmy farmaceutyczne czerpią wiedzę o oczekiwaniach i potrzebach pacjenta?
Jednym z przykładów odpowiedzi na potrzeby pacjenta są prowadzone przez nas szerokie kampanie społeczne,. Na przykład w kampanii „W kobiecym interesie”, badając corocznie potrzeby kobiet, odkryliśmy, że opieką ginekologiczną nie są odpowiednio otoczone wszystkie kobiety. W przeprowadzonych badaniach potrzeb pacjentów, okazało się, że w Polsce, w której mamy ponad 1,5 mln kobiet z różnymi niepełnosprawnościami, funkcjonuje zaledwie ok. 150 gabinetów przystosowanych do badań ginekologicznych tej grupy kobiet. Nasza odpowiedź, w kontekście „pacjentocentryzmu”, na potrzeby kobiet z niepełnosprawnościami, była taka, że dostrzegliśmy luki i niedobory w systemie zdrowia. Dzięki tej wiedzy zorganizowaliśmy akcję, w której udostępniliśmy odpowiednio wyposażony gabinet do badań oraz przeprowadziliśmy szeroką kampanię informacyjną na ten temat. Dla mnie zaskakujące było to, że na badania przyszły m.in. kobiety, które nie odwiedzały ginekologa 20, a nawet 30 lat. W tej grupie były też kobiety, które przyszły do gabinetu ginekologicznego pierwszy raz w życiu!
Nie rozmawialibyśmy o idei „pacjentocentryzmu” bez perspektywy bezpieczeństwa lekowego. Podczas Forum obecny był Łukasz Szmulski, dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji z MZ. Pani jako pierwsza zadała trudne, ale bardzo ważne pytania schodzącemu ze sceny politykowi, dotyczące bezpieczeństwa lekowego kraju, współpracy na linii MZ a firmami farmaceutycznymi, czy obciążeń finansowych firm farmaceutycznych z tytułu nakładanych kar, choćby za braki w magazynach lekowych czy incydentalne działania ze strony MZ.
Przyjęta narracja ze strony decydentów do tej pory była bardzo trudna, dociskająca przemysł farmaceutyczny. MZ argumentowało to tym, że przecież przemysł jest zamożny. Zdarza się słyszeć krytykujące opinie decydentów na temat wysokich zarobków w firmach farmaceutycznych, o których świadczą dane z raportów finansowych firm. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że są to dwie różne sprawy. Firmy farmaceutyczne są prowadzone, jak każda inna firma, każdy biznes, poprzez wskaźnik zysków finansowych. I nie ma w tym nic złego. To nie oznacza, że jako świadomi potrzeb pacjentów producenci leków nie chcemy dbać o system zdrowia, służąc pacjentom i naszym klientom.
Rynek farmaceutyczny jest regulowany przez ceny urzędowe, słyszymy, że koszty produkcji leków idą w górę, co najbardziej odczuwa pacjent. Zapewne napięcie pomiędzy MZ a firmami farmaceutycznymi nie służy dobru pacjenta, również w kontekście bezpieczeństwa lekowego. Czym jest bezpieczeństwo lekowe z perspektywy firmy produkującej leki i co to oznacza dla pacjenta?
Cechą wspólną wszystkich uczestników dyskusji i graczy na rynku jest to, że bezpieczeństwo lekowe to dostępność skutecznego leczenia. Pacjent wchodząc do apteki otrzymuje zaordynowany lek., Będąc w systemie leczniczym powinien także otrzymać dostęp do różnych, bezpiecznych terapii leczniczych. Interesariuszem bezpieczeństwa lekowego jest nie tylko branża farmaceutyczna, która dostarcza terapii. Jest nim także płatnik, czyli MZ, czyli budżet Państwa. Interesariuszy jest wielu, ale mianownik jest jeden –dostarczyć terapię pacjentowi. Teraz perspektywa biznesu farmaceutycznego jest rzeczywiście dużo bardziej skomplikowana niż widzi ją pacjent. Podczas forum mówiliśmy o brakach, które występują dlatego, że produkowanie niektórych leków przestaje być opłacalne w naszym kraju.
Oznacza to, że rosnące koszty wytworzenia leku nie są pokrywane przez jego cenę, która jest regulowana.. W związku z tym farmacja, podobnie jak każde inne przedsiębiorstwo, nie może zajmować się produkcją (w tym przypadku - leków), do których dokłada. Często stosowanym w branży rozwiązaniem jest równoważenie terapii, co znaczy, że krótkoterminowo decydujemy się dokładać do kosztów jej wytworzenia. W związku z tym następuje erozja ceny, o której się mówi od 10 lat. Potrzebny jest także zrównoważony system, w którym płatnik nie będzie przepłacać za leki. Z drugiej strony jednak płatnik powinien zrozumieć także, że firma farmaceutyczna musi dysponować środkami na inwestycje, na badania i rozwój. To podstawowe mechanizmy, które branżę farmaceutyczną utrzymują na poziomie innowacyjności, potrzebnej pacjentom.
Przychody firm farmaceutycznych opierają się na sprzedaży leków, za które dziś płaci wspólnie pacjent i płatnik, stąd emocje, jakie pojawiły się na linii: firmy farmaceutyczne a MZ.
Czyli rozmawiamy o najważniejszych filarach budowania bezpieczeństwa lekowego w kraju.
Tak, bezpieczeństwo lekowe to pewien cykl - dobrze przygotowany i skuteczny, bezpieczny produkt, sprzedany i opłacony. Natomiast środki, które otrzymaliśmy w ramach zapłaty są reinwestowane. Ten cykl się zamyka, wówczas, jako firma farmaceutyczna, możemy dostarczyć skuteczną terapię lekową i zaopatrzyć hurtownie w potrzebne leki dla zwykłego Kowalskiego.
Jakich rozwiązań systemowych potrzebują producenci leków aby dobrze realizować swoje zadania?
Potrzebujemy uwzględniania naszych interesów, zrozumienia, że ceny leków nie mogą być aż tak niskie, jak są obecnie. W takcie Forum padło porównanie kosztów terapii do ceny filiżanki kawy, która wynosi ok. 12 zł, podczas gdy przeciętne opakowanie antybiotyku czy satyny to ok. 4 zł. Jeżeli w tym mają się zawierać substancje aktywne, pomocnicze, opakowanie, know-how, badania i rozwój, to produkcja przestaje się opłacać.
Jaką ma pani rekomendację dla nowego MZ, związaną ze wzmocnieniem bezpieczeństwa lekowego w Polsce, mając na uwadze dobrostan pacjentów?
Apelowałabym o zrównoważenie interesów wszystkich grup partycypujących w ochronie zdrowia, o dostrzeżenie, że jest to ekosystem ściśle powiązanych ze sobą interesariuszy. Zarówno my (firmy farmaceutyczne), jak i pacjenci oraz resort zdrowia, nie możemy funkcjonować bez siebie. Brak firm farmaceutycznych na rynku to brak leków, brak leków to brak terapii, brak terapii to brak ochrony zdrowia dla pacjenta, która jest obowiązkiem Państwa wynikającym z Konstytucji. Nie istniejemy bez siebie, nie możemy siebie zwalczać, polityk nie może patrzeć na nas z pozycji siły.
Wniosek nasuwa się jeden i to mój apel na przyszłe czasy – liczy się nasz wspólny interes dla dobra pacjenta.
Materiał powstał w komercyjnej współpracy z firmą Gedeon Richter.