Rynek

Tańsza jazda do urny. Wyborcy uwierzą w ten cud inflacyjny?

Jak pokazują dane GUS, największą zasługę w spadku inflacji mają taniejące paliwa. Jak pokazują dane GUS, największą zasługę w spadku inflacji mają taniejące paliwa. AndreyPopov / PantherMedia
Promocja Orlenu i liczne prezenty polityków przynoszą krótkotrwałe efekty – drożyzna odpuszcza. Ale już wkrótce czeka nas przykra niespodzianka: inflacja jeszcze da o sobie znać.

8,2 proc. – to najnowszy wskaźnik rocznej inflacji według dzisiejszego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. Analitycy prognozowali pierwszą od lutego 2022 r. inflację jednocyfrową, ale nie byli aż takimi optymistami. Jeszcze na koniec sierpnia roczna inflacja minimalnie przekracza 10 proc. Mamy zatem cud? Raczej wybory.

Jednocyfrowa inflacja dzięki prezentom

Jak pokazują bowiem dane GUS, największą zasługę w spadku inflacji mają taniejące paliwa – aż o 3,1 proc. w samym wrześniu. I to mimo szybko rosnących cen ropy na światowych rynkach, a dodatkowo jeszcze osłabienia złotego po decyzji Rady Polityki Pieniężnej (pierwsze od dawna cięcie stóp na początku miesiąca). Polityka prowadzona przez Orlen z oczywistych powodów przedwyborczych w sztuczny sposób obniżyła inflację. W walce z nią pomogły też inne przedwyborcze prezenty: bezpłatne leki dla dzieci i seniorów, podniesienie limitu tańszej energii elektrycznej do 3 tys. kWh rocznie oraz obniżenie jej ceny o 5 proc. (z mocą wsteczną, bo od początku 2023 r.). W sierpniu taniała również żywność (chociaż bardzo powoli). W porównaniu z okresem sprzed roku jest ona wciąż droższa średnio o 10 proc., podobnie jak nośniki energii. Tymczasem paliwa mamy aż o 7 proc. tańsze.

RPP znów pomoże PiS?

Co będzie, gdy Orlen zdecyduje się jednak zakończyć swoją promocję i powróci do „normalnych” cen? Wówczas może nas czekać przykra niespodzianka, jednak teraz politycy się tym nie martwią. Przeciwnie, PiS liczy z pewnością na kolejną pomoc ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Ta zapewne na październikowym posiedzeniu po raz kolejny obetnie stopy. Pytanie: o ile? Dzisiejszy odczyt inflacji sugeruje, że znowu może dojść do ostrego cięcia, na przykład o 50 pkt bazowych. Stopa referencyjna spadłaby wówczas z 6 do 5,5 proc. Za ostrożniejszą decyzją przemawiałaby sytuacja złotego, który gwałtownie osłabił się na początku września i od tego czasu strat do euro czy dolara nie odrobił. Ale większość członków Rady stabilnością narodowej waluty, której istnienie tak zachwalają, zdaje się niespecjalnie przejmować.

Czytaj także: Pełzanie po wulkanie. Jak NBP zmasakrował budżety Polaków

Inflacja nadal powyżej celu

Tuż przed wyborami trudno patrzeć w odleglejszą przyszłość. NBP ramię w ramię z rządem wysyła jasny komunikat: inflacja pokonana, drożyzną nie musimy się już martwić. Tymczasem z ankiet przeprowadzanych przez ten sam NBP wynika, że według ekspertów inflacja zarówno w przyszłym, jak i nawet w 2025 r. będzie wyraźnie powyżej celu postawionego przed bankiem centralnym. A ten wynosi 2,5 proc. z odchyleniem plus/minus 1 proc. Co to oznacza w praktyce? Już wkrótce wskaźnik inflacji będzie spadać coraz wolniej. Owszem, pożegnamy się z tak potężną drożyzną jak w ostatnich kilkunastu miesiącach, ale jednocześnie będziemy musieli przyzwyczaić się do inflacji rzędu 4–6 proc. rocznie. Korzystnej dla rządzących (rosną dochody budżetu, można regularnie dawać „prezenty” różnym grupom wyborców), dezorientującej dla konsumentów zastanawiających się, czy pensje nadążają za cenami, i tragicznej dla oszczędzających, bo przy zapewne niskich stopach trzymanie pieniędzy w bankach będzie oznaczać poważne straty. Skutkiem ubocznym będzie szybki wzrost cen nieruchomości, do których będą płynąć oszczędności zamożniejszych. Oto przepis na trzecią kadencję PiS – jeśli wyborcy uwierzą, że problem inflacji w Polsce należy do przeszłości.

Czytaj także: Odstajemy od peletonu. PKB się kurczy, rząd PiS nic nie robi, by żyło nam się lepiej

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Kulisy wielkiej afery w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. W kinach tego nie pokażą

Miało być jak u Pana Boga za piecem, ale przyszedł komornik – oto kulisy batalii w środowisku polskich filmowców o wpływy, pieniądze i zdjęcie z fotela prezesa Jacka Bromskiego.

Violetta Krasnowska
03.07.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną