Już 20 gr do euro i prawie tyle samo do dolara stracił złoty od środowego popołudnia. To wówczas Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła, obcinając stopy aż o 75 pkt bazowych. Stopa referencyjna spadła z 6,75 do 6 proc. Szybko okazało się, że inwestorzy nie podzielają optymizmu prezesa NBP, którego zdaniem inflacja będzie dalej szybko spadać.
Złoty gwałtownie w dół
Dlaczego złoty stracił na atrakcyjności? Powód bardzo konkretny to po prostu niższe oprocentowanie depozytów w naszym kraju. Gdy strefa euro czy Stany Zjednoczone, mimo znacznie niższej inflacji od polskiej, nie planują cięć stóp, a może nawet jeszcze je podwyższą, to właśnie w euro czy dolarach bardziej opłaca się trzymać aktywa niż w naszej walucie. Do tego polska Rada nawet w regionie wyszła przed szereg. W efekcie złoty osłabia się także wobec czeskiej korony czy węgierskiego forinta, bo banki centralne tych krajów stóp teraz nie obniżają.
Czytaj także: Ceny stoją w miejscu? Glapiński jest z siebie zadowolony. Rynki mu nie wierzą
Polska traci w oczach inwestorów
Jest jednak i drugi problem, dużo poważniejszy. Dla światowych inwestorów Polska to kraj, w którym polityka pieniężna znalazła się w wirze kampanii wyborczej na wzór turecki. Głębokie cięcie stóp rozumiane jest jako pomoc dla partii rządzącej, która przed wyborami chce chwalić się tańszymi kredytami. NBP nie kojarzy się już z instytucją, dla której najważniejszym zadaniem jest walka o stabilność cen. Cel inflacyjny (1,5–3,5 proc.) nie zostanie jeszcze długo osiągnięty. Pytanie, czy w ogóle jest to jeszcze cel dla większości członków RPP? A może rzeczywisty cel to inflacja w okolicach 5–6 proc., by rządzący mogli regularnie chwalić się podwyżkami emerytur, pensji minimalnej i dodatków socjalnych?
Nowe dane o inflacji: Wciąż dwie cyfry. PiS czeka na prezent od RPP
PiS zniszczył reputację NBP i RPP
Wyprzedaż złotego nie jest chwilową reakcją, co pokazują kolejne dni systematycznego osłabiania waluty. PiS osiągnął swój kolejny sukces – zniszczył w oczach światowych rynków finansowych długo i mozolnie budowany wizerunek NBP i RPP jako instytucji niezależnych od polityków, które nie ulegają naciskom i nie interesuje ich wyborczy kalendarz. A przy okazji walka z inflacją będzie jeszcze trudniejsza, bo słaby złoty to wzrost cen towarów importowanych z ropą i gazem na czele. To nie spisek opozycji. To zwykła matematyka.
Czytaj też: Glapiński przemawia, a ja tęsknię za nudną polityką pieniężną