Niedola lokatora
Wynajem po polsku, czyli niedola lokatora. Skąd ta eksplozja czynszów mieszkaniowych
Pocieszać może na pewno fakt, że tym razem – inaczej niż w ubiegłym roku – nie brak wolnych lokali. Wtedy po rosyjskiej inwazji i napływie setek tysięcy uchodźców liczba dostępnych mieszkań drastycznie zmalała. Część została bezpłatnie udostępniona uciekającym przed wojną, inne wynajęte na normalnych zasadach. Nagle okazało się, że zwłaszcza w dużych miastach, pozostały tylko lokale najdroższe, zupełnie niedostosowane do potrzeb na przykład studentów. Jednak w tym roku na portalach ogłoszeniowych systematycznie przybywało ofert najmu. Część uchodźców wyjechała z Polski, wracając do ojczyzny albo wybierając kraje Europy Zachodniej. Do tego pojawiły się kolejne lokale, kupowane przez tych, którzy swoje nadwyżki regularnie inwestują w nieruchomości.
Liczba dostępnych mieszkań jest już porównywalna z tą sprzed wybuchu wojny. Na tym jednak dobre wiadomości się kończą. Bo o ile wybór jest dziś dużo szerszy, to ceny do dawnego poziomu nie wróciły i nie wrócą. Ubiegły rok zapisze się w historii jako czas wręcz eksplozji czynszów. Według danych Otodom Analytics średni koszt najmu mieszkania zwiększył się między lipcem 2022 i 2021 r. w wielu miastach o 30–40 proc. Najbardziej drastyczne podwyżki dotknęły Kraków i Wrocław, ale niewiele lepiej było w stolicy, Trójmieście i Poznaniu. Po pierwsze, właściciele wykorzystali okazję, aby podnieść ceny, gdy tylko kończyły się dotychczasowe umowy z najemcami. A po drugie, z rynku praktycznie zniknęły tańsze lokale, na przykład o niższym standardzie czy nieco gorszej lokalizacji, wykorzystane na potrzeby uchodźców. Pozostały za to te najbardziej ekskluzywne, które w statystykach mocno zawyżyły średnie stawki.
Ostatnie miesiące to już nie jest galopada cenowa, ale wynajmowanie i tak staje się coraz droższe.