Alexa w Chłapowie położona jest na wysokim, 40-metrowym klifie, z prywatnym zejściem na plażę i oszołamiającym widokiem na morze. Żeby móc tu przyjechać w lipcu lub sierpniu, trzeba rezerwować miejsce dużo wcześniej. Stali goście zapowiadają się na następny sezon już przy wyjeździe. Kemping zajmuje spory obszar, cztery i pół hektara gruntu, ale zaczyna tu być ciasno. Słaba ziemia rolna była prawie bezwartościowa, więc pod koniec lat 80. Andrzej Jeka odkupił działkę od wujka i założył tam pole namiotowe. – Jeździłem i podglądałem zagraniczne kempingi, starając się zrobić podobne – wspomina. Obecnie prowadzi kemping wspólnie z córką Moniką. Alexa awansowała do grona najlepszych kempingów nad Bałtykiem, chwali się czterema gwiazdkami. Każda kolejna oznacza konieczność nowych inwestycji i wyższe koszty, ale także zyski. Gwiazdki przyznają urzędy marszałkowskie. Przy jednej gwiazdce goście muszą mieć zapewnioną ciepłą wodę w łazienkach dwa razy dziennie, przez cztery godziny, przy trzech ciepła kąpiel jest gwarantowana non stop. Warunków do spełnienia jest dużo więcej. Najostrzejsze dotyczą bezpieczeństwa.
Kemping Rafael w Łebie kiedyś miał cztery gwiazdki. Kiedy jednak okazało się, że liczba toalet w stosunku do liczby turystów jest zbyt mała, dwie zostały mu odebrane. A po wykryciu kolejnych braków – wszystkie. Stracił prawo, żeby nazywać się kempingiem, ale turystów przeważnie niewiele to obchodzi, nie zwracają na gwiazdki uwagi. Według Polskiej Federacji Campingu i Caravaningu tylko 117 kempingów w kraju ma prawo do nazywania się kempingiem. Tylko co piąty ma przyznaną najwyższą kategorię, czyli cztery gwiazdki.
Najwięcej jest ich w Zachodniopomorskiem, właściciele musieli dostosować warunki do oczekiwań klientów niemieckich, ale też Holendrów, zachwyconych lasami, których sami nie mają.