Autostradą do wyborów
PiS kusi kierowców. Autostradą do wyborów, czyli co naprawdę kryje się za tym prezentem
Dla bardzo wielu ludzi, dla właścicieli samochodów, szczególnie tych, którzy jeżdżą po autostradach i drogach szybkiego ruchu, jeżeli chodzi o opłaty państwowe, to jeśli uda się uchwalić w odpowiednim czasie ustawy, to w najkrótszym możliwie okresie my to zniesiemy” – tradycyjnie w zawiły sposób tłumaczył Jarosław Kaczyński jedną z obietnic wyborczych. I tak podczas „ula programowego PiS” „darmowe autostrady” dołączyły do „800 plus” oraz „bezpłatnych leków dla seniorów i juniorów”, którymi władza chce kupić wyborców.
Sądząc po tempie prac legislacyjnych, sprawy Polaka zmotoryzowanego znalazły się dziś na pierwszym miejscu. 800 plus musi poczekać, bezpłatne leki także, ale bezpłatne autostrady czekać nie mogą. Pracowite pszczółki z ula niemal natychmiast przygotowały projekt ustawy „o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym”. Rząd go równie szybko przyjął i w ekspresowym tempie skierował do Sejmu. Chodzi o to, by 1 lipca ustawa weszła w życie. „Celem nadrzędnym jest utrzymanie bądź nawet zwiększenie możliwości komunikacyjnych obywateli oraz zmniejszenie faktycznych wydatków, które ponoszą kierowcy samochodów osobowych. Brak odpłatności oznaczać będzie bowiem, że na ponad 1300 km sieci autostrad zarządzanych przez stronę publiczną kierowcy pojazdów osobowych będą poruszać się swobodnie, bez konieczności uiszczania opłat” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
– 800 plus nie może wejść w życie od razu, bo konieczne są konsultacje społeczne. Trzeba poczekać do przyszłego roku. Ale bezpłatne autostrady żadnych konsultacji nie wymagają. Ciekawe dlaczego? To przecież kolejny ruch pod prąd polityki transportowej Unii Europejskiej, stawiającej na kolej i transport zbiorowy – komentuje Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.