Zgodnie z przewidywaniami opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wydana 16 lutego, zachęciła kolejnych wahających się frankowiczów do pozwania swoich banków. Rzecznik uznał, że instytucjom finansowym w przypadku unieważnienia umowy kredytowej nie przysługuje tzw. odszkodowanie za korzystanie z kapitału. Mówiąc prościej, banki nie powinny kontratakować i żądać pieniędzy od klientów, którym udało się przed sądami doprowadzić do unieważnienia kredytów hipotecznych. Opinia rzecznika nie musi być zgodna z wyrokiem Trybunału, na który musimy jeszcze poczekać kilka miesięcy. Zazwyczaj jednak TSUE kieruje się w swoich orzeczeniach takimi opiniami.
Czy zatem frankowicze nie mają się już czym martwić, skoro, jak podają kancelarie prowadzące ich sprawy, pozytywnym wyrokiem kończy się aż 98–99 proc. wszystkich postępowań? Od kilku miesięcy krążą pogłoski o specjalnej ustawie, nazwanej już potocznie antypozwową. Przez wiele lat politycy różnych partii nie chcieli wprowadzić żadnych konkretnych regulacji, które rozwiązałyby problem kredytów hipotecznych w obcych walutach, zawierających klauzule abuzywne (a zatem nielegalne). Dlaczego nagle parlament miałby zająć się tą sprawą? Na takie rozwiązanie naciskają banki i Komisja Nadzoru Finansowego. Coraz więcej unieważnianych kredytów hipotecznych to coraz wyższe straty banków. Chodzi zatem o to, żeby zniechęcić klientów do pozwów, za to zachęcić do zawierania ugód z bankami – mniej korzystnych dla frankowiczów, ale też mniej kosztownych dla sektora finansowego.
Ewentualna ustawa antypozwowa miałaby wprowadzić specjalny podatek dla klientów, którym udało się przed sądem wywalczyć unieważnienie umowy. Wyliczano, by korzyść z takiego wyroku oraz oszczędności, jakie kredytobiorca miałby w przypadku zawarcia ugody z bankiem, zapewne według wytycznych KNF (traktowanie kredytu frankowego jako złotowego od samego jego początku). Następnie klient miałby zapłacić różnicę między tymi dwiema kwotami, aby przypadkiem „nie wzbogacił się” na wyroku. W praktyce chodziłoby o odstraszenie frankowiczów od drogi sądowej. – Taka konstrukcja jest z pewnością nielegalna, bo narusza prawo podatkowe. Mielibyśmy do czynienia z sytuacją bezprecedensową – opodatkowaniem wyroków. To samo można byłoby potem zrobić ze wszelkimi innymi odszkodowaniami uzyskiwanymi przez klientów, na przykład komunikacyjnymi czy za utratę zdrowia – ostrzega mec. Jędrzej Jachira, wspólnik w Kancelarii Sobota Jachira.
Na szczęście dla frankowiczów nie toczą się żadne konkretne prace nad takim projektem. Na pewno nic w tej kwestii nie zmieni się do wyborów, a i po nich wydaje się mało prawdopodobne, by politycy zdecydowali się na tak skandaliczne naruszenie interesów konsumentów, byle tylko pomóc kilku bankom, które ponoszą największe straty z powodu przegrywanych seryjnie procesów. Być może za to powstanie inna ustawa, która ujednoliciłaby kwestię ugód. Według tych przepisów banki musiałyby oferować klientom propozycje przewalutowania kredytów walutowych na złotowe zgodnie z zasadami, które są jednakowe dla wszystkich. Dziś w tej kwestii panuje chaos. Taka ustawa byłaby jak najbardziej wskazana, pod warunkiem że to klient mógłby, tak jak obecnie, samodzielnie zdecydować, czy przyjmuje propozycję banku, czy też wybiera drogę sądową – znacznie dłuższą i bardziej skomplikowaną, ale za to mogącą przynieść nieporównanie większe korzyści.
Rośnie liczba frankowiczów pozywających banki, ale równocześnie zwiększa się też liczba zawieranych ugód. O czym należy pamiętać, skoro przecież klient w relacji z bankiem jest zawsze stroną znacznie słabszą? Na pewno trzeba bardzo dokładnie przeanalizować propozycję instytucji finansowej. – W ocenie rzecznika finansowego w ugodzie powinny znajdować się postanowienia odzwierciedlające cel, jaki przyświeca stronom je zawierającym, w tym oświadczenia o całkowitym zaspokojeniu roszczeń zarówno kredytobiorcy, jak i banku w związku z zawarciem w umowie klauzul waloryzacyjnych i innych niedozwolonych postanowień. Kredytobiorca powinien przed podjęciem decyzji o zawarciu ugody uzyskać od kredytodawcy niezbędne kalkulacje opisujące konsekwencje ekonomiczne zawarcia ugody, w tym w szczególności wysokość wzajemnych należności, sposób ich rozliczenia, wysokość raty kredytowej po zawarciu ugody, jak i sposób ustalania jej wysokości – mówi Maciej Sawa, rzecznik prasowy Biura Rzecznika Finansowego.
Podkreśla on, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości warto skorzystać z pomocy profesjonalnych pełnomocników. Sam rzecznik finansowy nie analizuje indywidualnych propozycji ugód, ale za to oferuje postępowanie pozasądowe, w ramach którego można spróbować rozwiązać spór z instytucją finansową. Na pewno w takich sprawach nie jest wskazany pośpiech, za to zalecana spokojna analiza. Zmienia się polityka samych banków, które są dzisiaj coraz bardziej skłonne do zawierania ugód, a do tego oferują porozumienia na korzystniejszych warunkach niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jednak wciąż najbardziej opłacalne jest unieważnienie całej umowy przed sądem i to się z pewnością nie zmieni.