Najłatwiejsze pieniądze w Polsce
Afera w NCBiR: najłatwiejsze pieniądze w Polsce. Tak się wyciąga państwową kasę
Afera z wyprowadzeniem 188 mln zł dotacji dla firm bez dorobku, powiązanych z politykami Partii Republikańskiej, wymusiła wzięcie pod lupę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju przez prokuraturę oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Obie instytucje kontrolowane bezpośrednio przez polityków obozu rządzącego, więc wiadomo, że jak długo ta władza będzie trwała, wszyscy organizatorzy procederu pozostaną bezkarni.
– Nie chodzi tylko o bezpodstawnie przyznawane dotacje – mówi poseł Dariusz Joński z PO, który wspólnie z posłem Michałem Szczerbą tropi skok polityków Prawa i Sprawiedliwości na państwową kasę – ale również o pączkowanie podmiotów wewnątrz NCBiR. Bez merytorycznego uzasadnienia powoływane są do życia kolejne spółki, każda ma swój zarząd i radę nadzorczą – to oznacza dużo stanowisk do obsadzenia. A te spółki zlecają ekspertyzy, opinie prawne, podpisują umowy-zlecenia. Właśnie badamy, z kim konkretnie – dodaje. NCBiR powstało po to, by z unijnych pieniędzy finansować sferę badań i rozwoju, do czego prywatny kapitał – zwłaszcza w kraju na dorobku, jak Polska – zazwyczaj nie jest skory.
W ostatniej dekadzie NCBiR rozdzielał między beneficjentów konkursów średnio 5 mld zł rocznie. 2017 r. był wyjątkowo chudy – 2,7 mld do podziału, ale od tej pory pula systematycznie rosła, a w ubiegłym roku plan zakładał rozdysponowanie rekordowych 7,8 mld. – To ogromna suma. Budżet Łodzi albo Wrocławia waha się wokół 5 mld – zwraca uwagę Joński. Funkcjonowaniu NCBiR przygląda się wespół z posłem Szczerbą od mniej więcej trzech lat. Ich uwagę przykuły najpierw olbrzymie dotacje (180 mln zł w latach 2012–20), jakie otrzymała w ramach różnych grantów biotechnologiczna firma Onco Arendi, należąca do Marcina Szumowskiego, brata byłego ministra zdrowia w rządzie PiS, Łukasza.