Może PiS chce w ten sposób wysondować, z jak dużą wdzięcznością wyborcy zareagują na waloryzację, czy im się ona wyborczo opłaca. Z badań wynika, że wdzięczność elektoratu może nie okazać się duża, a niektórzy wręcz mogą uważać, że inflacja zjadła im więcej i zgłoszą pretensje. Wydatek 16 mld zł, który nawet nie został zaplanowany w tegorocznym budżecie, może być wyborczo niewydajny, nie zostanie więc wprowadzony.
Jeszcze niedawno Rzeczkowska, minister finansów, zapewniała, że się do waloryzacji świadczeń na dzieci nie przymierza, ale to przecież nie w MF zapadną decyzję, nie będą one też zależeć od tego, czy budżet stać na ich realizację. Zależą wyłącznie od kalkulacji wyborczych. Stąd ten przeciek. Balon próbny.
Czytaj także: Pięć lat z pięćset plus. Niewielka poprawa za gigantyczne pieniądze
Nie ma dzieci z 500 plus
Bez względu na to, czy jest on prawdziwy, nie należy go porównywać z „babciowym”, ponieważ oba świadczenia mają zupełnie inne cele. 500 zł, najpierw na drugie i kolejne dzieci, miał stać się remedium na zbyt małą liczbę dzieci, które rodzą się w Polsce. Demografowie od początku mówili, że nie tędy droga, że nie wystarczy zasiłek finansowy, aby rodziny decydowały się na więcej dzieci. Ale brzmiało dobrze.