Rynek

Planeta pod napięciem

Prąd ma nas ocalić, uwolnić od ropy, węgla i gazu. Ale skąd go wziąć aż tyle?

Rozwój odnawialnych źródeł energii przebiega zbyt wolno w stosunku do szybko rosnących potrzeb. Rozwój odnawialnych źródeł energii przebiega zbyt wolno w stosunku do szybko rosnących potrzeb. Marcin Bondarowicz
Nerwowo liczymy, ile przyjdzie nam zapłacić za energię od stycznia i czy przypadkiem nie zużywamy więcej niż dwa tysiące kilowatogodzin rocznie. Prąd, ale nie byle jaki prąd, ma rozwiązać te problemy. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana.
Elektryczna rewolucja uda się tylko wtedy, gdy większość energii będziemy czerpać z odnawialnych źródeł.Marcin Bondarowicz Elektryczna rewolucja uda się tylko wtedy, gdy większość energii będziemy czerpać z odnawialnych źródeł.

Dziś trudno sobie wyobrazić, że prąd, którego ceny błyskawicznie rosną i którego coraz częściej w sieciach brakuje, ma w cudowny sposób rozwiązać wszystkie nasze problemy. Na razie nerwowo liczymy, ile przyjdzie nam zapłacić za energię od stycznia i czy przypadkiem nie zużywamy więcej niż dwa tysiące kilowatogodzin rocznie, bo tylko tyle (dla większości odbiorców) będzie dotowane z budżetu.

Prąd przyszłości to jednak nie byle jaki prąd, tylko ten ekologiczny, produkowany dzięki odnawialnym źródłom energii. Idea wielkiej transformacji gospodarki, nazywanej na starym kontynencie Europejskim Zielonym Ładem, jest banalnie prosta: wszystko, do czego napędzania wykorzystujemy dziś paliwa kopalne, powinno zostać zelektryfikowane. A jeśli prąd będzie wytwarzany w sposób przyjazny dla środowiska, cała nasza gospodarka stanie się automatycznie zielona.

Jednak rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Dwa największe sektory, które mają zostać poddane takiej elektryfikacji, to transport i ciepłownictwo. Oba zużywają bardzo dużo energii i oba dziś są oparte przede wszystkim na paliwach kopalnych. W transporcie króluje ropa pod postacią oleju napędowego i benzyny, za to w ciepłownictwie liderem w wielu krajach europejskich jest gaz, u nas kluczowa pozostaje rola węgla.

Jednak proces elektryfikacji już się rozpoczął. Niedawno Unia postanowiła, że od 2035 r. w krajach członkowskich nie będzie można rejestrować nowych samochodów spalinowych. Kolejne koncerny w szybkim tempie przestawiają się na produkcję aut elektrycznych, a w rozwój tych na benzynę czy olej napędowy inwestować już nie zamierzają. Unia chce też, by od 2029 r. nie sprzedawano kotłów olejowych czy gazowych. Nowym standardem grzewczym mają stać się pompy ciepła, które do swojej pracy potrzebują prądu, ale głównie wykorzystują energię z natury.

Polityka 3.2023 (3397) z dnia 10.01.2023; Rynek; s. 49
Oryginalny tytuł tekstu: "Planeta pod napięciem"
Reklama