Rynek

Szykujmy się na podwyżki cen paliw

Szykujmy się na podwyżki cen paliw. Szykujmy się na podwyżki cen paliw. minervastock / PantherMedia
Co się wydarzy w lutym, gdy Rosjanie zakręcą rurociąg Przyjaźń (nazwa dość ironiczna) i wstrzymają dostawy oleju napędowego? Co będzie z cenami? Nie jestem optymistą.

Ministerstwo Infrastruktury wydało komunikat o podwyżce opłaty paliwowej o 13 proc. Kończy się też obniżka VAT na paliwa. Od 1 stycznia wracamy do starej stawki 23 proc. z dotychczas obniżonej 8 proc. Jak to wpłynie na ceny na stacjach paliw? Niebawem się przekonamy.

Pytanie o ceny paliw w 2023 r. zadał ostatnio swoim gościom prowadzący w TOK FM program „EKG”. Zaprosił do rozmowy Grażynę Piotrowską-Oliwę, która w swoim CV ma m.in. pracę jako członek zarządu PKN Orlen. Drugim gościem był Ignacy Morawski, główny ekonomista „Pulsu Biznesu”. Oboje sprawę zbagatelizowali. Ceny na stacjach nie powinny wzrosnąć – tłumaczył Morawski – bo ropa staniała, dolar się osłabił, a to sprawia, że choć obciążenia podatkowe rosną, to koszty produkcji maleją, więc ceny powinny być takie jak dotychczas. W tym optymizmie sekundowała mu Piotrowska-Oliwa, dodając, że marże w handlu paliwem ostatnio niepomiernie wzrosły, więc wystarczy je obniżyć, by ceny się nie podniosły.

Czytaj też: Cztery powody wysokich cen paliw. Kiedy będzie taniej? Już było

Słuchałem z lekkim niedowierzaniem

Sam takim optymistą nie jestem. Zapewne w noc sylwestrową nie dojdzie na stacjach do rewolucji i wracając w Nowy Rok z balu, nie będziemy tankować benzyny czy diesla o złotówkę drożej niż dzień wcześniej. Ale po pewnym czasie ceny muszą wzrosnąć. Z wielu powodów.

Po pierwsze: marże w detalu paliwowym nie są astronomicznie wysokie, więc stacje nie wezmą na siebie podwyżki podatków. Z ostatnich danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego wynika, że po jedenastu miesiącach 2022 r. średnia marża na benzynie 95 wynosiła 0,1 zł (w 2021 – 0,14 zł), a na oleju napędowym 0,03 zł (w 2021 – 0,07 zł). Nie wiem, gdzie jest ta przestrzeń na amortyzację wzrostu opłaty paliwowej i VAT. Przy okazji warto też przypomnieć, jaką strukturę ma cena paliwa. I tak w przypadku benzyny to 4,36 zł – tyle kosztuje paliwo netto. Do tego dochodzą akcyza (1,41 zł), VAT (jeszcze 8 proc. – 0,55 zł), opłata paliwowa (jeszcze obniżona – 0,15 zł), opłata emisyjna (0,08 zł) i marża (0,1 zł). W sumie średnia cena po jedenastu miesiącach: 6,65 zł. W przypadku oleju napędowego: 5,02 zł (cena netto) plus akcyza (1,1 zł), VAT (0,59 zł), opłata paliwowa (0,33 zł), opłata emisyjna (0,08 zł) i marża (0,03 zł). To wszystko są dane za jedenaście miesięcy 2022 r. Co będzie w następnym?

Druga moja wątpliwość dotyczy cen ropy. Baryłka kosztuje 84 dol. Faktycznie bywało drożej, ale nie jest to cena jakoś wyjątkowo niska. Także osłabienie dolara względem złotego nie jest też specjalnie duże i stawiałbym, że szybciej się dolar umocni niż nasza waluta.

Wątpliwość trzecia dotyczy wydarzeń czekającego nas 2023 r. Obecna sytuacja na rynku ropy jest w sporej części powodowana wojną w Ukrainie, groźbą gospodarczego kryzysu i covidowymi problemami Chin. Jeśli gospodarka ruszy, zwłaszcza w Chinach, popyt na ropę wzrośnie i to przełoży się na wzrost cen. A z zaopatrzeniem może być problem, bo nawet jeśli Rosja jakoś obejdzie embargo i będzie dostarczała więcej ropy do Azji, to ta zmiana nie dokona się tak prosto i bezboleśnie, jak się niektórym komentatorom wydaje.

Czytaj też: Koniec epoki nafty

Wielki tabor silników wysokoprężnych

Wątpliwość czwarta: ceny ropy nie mają tak prostego przełożenia na ceny paliw. To, co powiedział Morawski, jest popularnym ludowym stereotypem. Kierowcy słyszą, że ropa staniała o 5 proc., więc uważają, że paliwo też o tyle powinno być tańsze. Tyle że my nie lejemy do baków ropy, ale produkt ropopochodny powstający z jej przerobu. Rafinacja ropy daje dziesiątki produktów: od lekkich benzyn po ciężki mazut i asfalty, a każdy z nich ma własny rynek i rządzi się własnymi regułami podaży i popytu. Nie da się całej ropy przerobić wyłącznie na benzynę czy olej napędowy. To trochę tak jak w mleczarni. Nie da się z mleka wyprodukować samego masła ani samej śmietany.

W efekcie ceny każdego z produktów podążają własną drogą na europejskim rynku. A ponieważ nasz kontynent zafundował sobie potężny tabor napędzany silnikami wysokoprężnymi, to ma teraz dramatyczny problem z deficytem oleju napędowego. Musi go importować i stąd jego grubo wyższe ceny niż benzyny. A pomyśleć, że kiedyś było odwrotnie.

Wątpliwość piąta: Zachód wprowadził kolejny pakiet sankcji na Rosję obejmujący pułap cenowy dla rosyjskiej ropy eksportowanej drogą morską przy udziale firm zachodnich do krajów niestosujących embarga. Ten pułap to 60 dol./bbl. Jeśli cena sprzedaży jest wyższa, to tankowce nie mogą takiej ropy przewozić ani asekuratorzy transportów ubezpieczać. Putin odpowiedział zakazem sprzedaży ropy i paliw do krajów stosujących limit. To stawia nas w skomplikowanej sytuacji.

Orlen wciąż ma kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy z koncernem Tatnieft. Formalnie obowiązuje do końca 2023 r. Może korzystać z rosyjskiej tańszej ropy, bo unijne sankcje na razie wyłączyły ropę tłoczoną rurociągami (o to walczył Orbán). A jednocześnie Polska stosuje kolejne pakiety embarga, więc czekają nas kontrsankcje rosyjskie. Trzeba będzie znacznie zwiększyć dostawy ropy drogą morską od innych producentów, a to oznacza wzrost kosztów.

Także część gotowych paliw sprzedawanych przez Orlen pochodzi z Rosji, bo embargo na paliwa wejdzie w życie dopiero w lutym. Dotyczy to szczególnie oleju napędowego, którego potrzeba nam więcej, niż orlenowskie rafinerie są w stanie wyprodukować. Zresztą nie tylko one. W 2022 r. unijny miesięczny import wynosił ok. 2,3 mln ton. Trzeba będzie znaleźć nowych dostawców gotowych paliw.

I tu dochodzimy do dramatycznego pytania: co się wydarzy w lutym, gdy Rosjanie zakręcą rurociąg Przyjaźń (nazwa dość ironiczna) i wstrzymają dostawy oleju napędowego? Co będzie z cenami? Zapewne spowolnienie gospodarcze ograniczy popyt na paliwa, ale nie do tego stopnia, by ceny były w stanie utrzymać się na dotychczasowym poziomie.

Ja nie byłbym takim optymistą jak goście programu „EKG”.

Czytaj też: Norwegia nie chce się dzielić swoją ropą, gazem i pieniędzmi

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wakacje młodych Polaków: na pokaz, byle się klikało. Wszyscy wrócą tak samo zmęczeni

Co robi młodzież w wakacje? Dawniej odpoczywała, a dziś szuka atrakcji albo... pracy. Mało kto zrobi sobie wolne od social mediów. A wszyscy wrócą jednakowo zmęczeni. Bo dziś już nawet nicnierobienie nie jest takie samo jak kiedyś.

Zbigniew Borek
26.06.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną