TVP ogłosiła przetarg na dostawę prądu od kwietnia 2023 do marca 2025 r., planując przeznaczyć na ten cel 58,5 mln zł. We wtorek unieważniła postępowanie, ponieważ nie wpłynęła żadna oferta. Państwowe spółki energetyczne nie chcą sprzedawać prądu narodowej telewizji?! Koniec świata. Dobrze, że Jacek Kurski tego nie doczekał. Dopiero by się działo!
Ustawa o maksymalnych cenach energii przyjęta
Jaka jest przyczyna energetycznego bojkotu TVP? Ma długą nazwę, a brzmi ona tak: Ustawa o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 r. W czwartek przyjął ją Sejm, teraz czeka na podpis prezydenta. Ustawa określa maksymalną cenę energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, które przekroczą w poprzednim roku limit 2 MWh zużycia. Do tej wielkości zapłacą cenę tegoroczną, powyżej 693 zł/MWh. Ten limit w przypadku rodzin z osobą niepełnosprawną wynosi 2,6 MWh i 3 MWh dla rolników i posiadaczy Karty Dużej Rodziny.
Czytaj także: Projekty wysokiego napięcia. Rząd zaprasza do manipulacji
W przypadku mikro, małych i średnich firm, a także podmiotów użyteczności publicznej, jednostek samorządu terytorialnego i samorządowych zakładów budżetowych realizujących zadania z zakresu m.in. dróg, wodociągów i kanalizacji, transportu zbiorowego i porządku publicznego, ustalono cenę maksymalną na poziomie 785 zł/MWh. Spółki handlujące energią elektryczną będą kupowały prąd od producentów za cenę rynkową, a sprzedawały ją nie drożej niż wyznaczona cena maksymalna. Jeśli będą ponosić straty, dostaną rekompensaty z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny. Pieniądze będą tam trafiały... ze spółek obrotu energią elektryczną „od nadmiarowych przychodów uzyskanych przez przedsiębiorstwa energetyczne”.
Te nadmiarowe przychody w przypadku państwowych spółek nie są wielkie, a w przypadku prywatnych spółek nadmiarowych przychodów nie ma, są za to straty. Bo dziś gigantyczne zyski zgarniają producenci energii elektrycznej i górnicy. Ale ich nadmiarowych przychodów Sejm nie odważył się dotknąć.
Energetyczna dobra zmiana, czyli potężny chaos
W tej sytuacji handel energią elektryczną robi się działalnością dość ryzykowną i zapewne prywatne spółki obrotu zwiną żagle albo wręcz zbankrutują. Państwowe już dziś nie składają ofert w przetargach organizowanych przez firmy, samorządy i instytucje publiczne (na oferty czeka np. Kancelaria Sejmu), bo nie chcą mnożyć strat. Liczą, że w ten sposób wymuszą na ustawodawcy, by wprowadził rozwiązania bardziej dostosowane do rynku energii. Bo dziś mamy próbę odtworzenia gospodarki centralnie sterowanej, którą nikt nie umie sterować. Szykuje się potężne zamieszanie, zwłaszcza że w ramach energetycznej dobrej zmiany postanowiono zlikwidować handel prądem na Towarowej Giełdzie Energii, także nie zastanawiając się, co to będzie oznaczać. Podczas prac nad ustawą nikt też nie miał zamiaru prowadzić konsultacji z ekspertami ani pytać branży. Odrzucono niemal wszystkie poprawki Senatu – poza jedną, dość kuriozalną, dotyczącą zamrożenia cen dla działkowców. Altanki będą miały gwarancję do wysokości 250 kWh rocznie.
Dlatego energetycy pocieszają się, że zapewne niebawem ujrzymy nowelizację ustawy prądowej, bo ta, która powstała, nie nadaje się do użycia.
Dziadul: PiS zrzuca węgiel na samorządy, chaos się pogłębia. Widzę ciemność
Kto zatem dostarczy prąd odbiorcom objętym ochroną, którym dziś nikt nie ma zamiaru go sprzedawać? Wyznaczony administracyjnie sprzedawca rezerwowy. Zapewne któraś z państwowych spółek. Sejm bez prądu? TVP bez prądu? Brzmi kusząco, ale na takie cuda bym nie liczył.