Nie tylko Getin Noble. Sektor bankowy ma się źle, ale to my płacimy za pazerność rządu
Leszek Czarnecki nie tylko stracił już swój drugi bank (przedtem przejęto Idea Bank), będzie też musiał zapłacić 20 mln zł kary, którą nałożyła na niego Komisja Nadzoru Finansowego za to, że kontrolowanego przez siebie Getin Noble Banku nie dokapitalizował. Według Deloitte Advisory na pokrycie zobowiązań brakowało mu co najmniej 3,6 mld zł. Bankier przebywa za granicą i najwyraźniej nie miał już zamiaru na ratowanie banku wykładać kolejnych pieniędzy. Mało kto wierzył, że go nie straci.
Czytaj więcej: o Leszku Czarneckim, o Idea Banku, o aferze KNF
Mała część prawdy „sprawy Czarneckiego”
Na pozór wszystko dzieje się zgodnie z prawem. Leszek Czarnecki jeszcze w 2008 r. był 446. na liście najbogatszych ludzi świata „Forbesa”, jego majątek szacowano wtedy na 2,6 mld dol. Powinien był więc swój bank ratować. Ponieważ jednak tego nie zrobił, państwo musiało go przejąć, żeby nie ryzykować niestabilności, a może nawet paniki w całym sektorze finansowym. Teraz Getin Noble Bank staje się własnością Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz Systemu Ochrony Banków Komercyjnych. Na ten tajemniczy SOBK zrzuciło się osiem największych banków: ING Bank Śląski, Alior Bank, Millenium, PKO BP, Pekao, BNP Paribas, mBank, Santander. W funduszu ma się znaleźć ponad 10 mld zł.
Tak to wygląda według oficjalnych doniesień. Aż chce się dodać, że Leszek Czarnecki, który od kilku lat liczył się z możliwością, że państwo przejmie jego własność za przysłowiową złotówkę, teraz nie dostanie nie tylko złotówki, ale musi dołożyć 20 mln. I w dodatku nikt się temu nie dziwi, bo rynek od dawna zdawał sobie sprawę, że Czarnecki banku już nie odzyska.
Czytaj także: Dlaczego Pekao przejął Ideę?
Afera KNF, plan Sokala, Marek Ch. – polityczne tło niewyjaśnionych przekrętów
Tylko że to zaledwie mała część prawdy i warto pewne rzeczy, także przecież nienowe, przypomnieć. Tło tzw. sprawy Czarneckiego jest bowiem polityczne. Najpierw, przed kilku laty, wybuchła tzw. afera KNF. Wydawałoby się, że w demokratycznym, europejskim kraju, będącym członkiem UE, niemożliwa. A jednak u nas się zdarzyła. Zachwiała zaufaniem do Komisji Nadzoru Finansowego.
Ówczesny szef KNF, która ma pilnować stabilności i uczciwości całego sektora finansowego, spotkał się nieformalnie z prywatnym bankierem Leszkiem Czarneckim, kontrolującym wtedy w kraju dwa banki (Idea Bank i Getin Noble Bank). Powiedział mu, że jest tzw. plan Sokala (to nazwisko ówczesnego szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego), który przewiduje przejęcie jednego z banków Czarneckiego za przysłowiową złotówkę. Realizacji planu biznesmen może jeszcze uniknąć, jeżeli zapłaci gigantyczną łapówkę i zatrudni w banku wskazanego przez Ch. człowieka. Czarnecki rozmowę nagrał i poinformował prokuraturę. Szef KNF, od tej pory już jako Marek Ch., został nawet aresztowany. A potem wypuszczony. Zostawiono mu czas, by uprzątnął biuro.
Minęło kilka lat, a sprawy łapówki nie wyjaśniono. Nie wiemy, dla kogo naprawdę miała być przeznaczona. Zamiatanie sprawy pod dywan daje do myślenia, że Marek Ch. raczej nie zażądał ogromnej sumy dla siebie, a faktyczny beneficjent postawiony jest bardzo wysoko. Nie wyjaśniono też, dlaczego szef niezależnej od NBP Komisji Nadzoru Finansowego już po złożeniu Czarneckiemu propozycji łapówki udał się wraz z nim do prezesa NBP Adama Glapińskiego. Po co?
Czytaj także: Afera GetBack za zamkniętymi drzwiami. Co jest w raporcie NIK?
Banki w Polsce nie są uczciwe, w końcu też tracą
Po kilku latach państwo przejęło Idea Bank, a teraz Getin Noble Bank. Oba w poważnych tarapatach finansowych. Czy można dziwić się Czarneckiemu, że nie wraca do kraju i nie zdecydował się ratować swoich banków? Nie można też dziwić się ich klientom, że mu nie współczują. Jedyny prywatny bankier w Polsce grał bowiem z klientami agresywnie, o wiele za agresywnie. Tak jak państwo polskie z Leszkiem Czarneckim grało nieczysto.
Czytaj także: Bankier pozwie państwo
Żaden bank w naszym kraju nie jest wobec swoich klientów w porządku. Chęć szybkiego zarobienia pieniędzy spotkała się ze słabą orientacją klientów, co poskutkowało wciskaniem im produktów, które po czasie okazywały się nieuczciwe. Takie były słynne polisolokaty, dużo kredytów chętnie udzielanych w walutach obcych, takie okazały się też papiery windykacyjnej firmy Get Back, bardzo zaprzyjaźnionej z liderami partii rządzącej.
Te produkty, wciskane ludziom przez tzw. doradców klienta, okazywały się bardzo często niekorzystne dla nabywców, ale doradcy też dobrze na nich zarabiali, więc radzili nieświadomym osobom skutecznie. Wciskało je wiele banków, ale banki Czarneckiego sprzedawały ich wyjątkowo dużo. Tracili nabywcy złych produktów, ale – po czasie – również banki.
Czytaj także: Banki „dobre” i „złe”? Absurdalna odsiecz Kaczyńskiego
„Nabici w polisolokaty” i frankowicze w sądzie
Frankowicze udają się do sądów i wiele spraw wygrywają, podobnie jak „nabici w polisolokaty”. Getin Noble Bank pozwało aż 10 tys. kredytobiorców frankowych, żądają 3 mld 327 mln zł. Kredyty frankowe są sporą kulą u nogi banków Czarneckiego, stanowią ogromne obciążenie finansowe. A ponieważ VeloBank, jak ma się nazywać bank Czarneckiego po przejęciu, ma być za dwa, góra trzy lata sprzedany, trefnego portfela kredytów frankowych nie przejął. Byłby wtedy niesprzedawalny.
Nawet jeśli Getin Noble Bank zostanie skutecznie zrestrukturyzowany, prywatnego nabywcy VeloBank w Polsce raczej nie znajdzie. Nikt losu Czarneckiego powtórzyć nie chce.
Na tym jednak historia prywatnego bankiera się nie kończy, a dla klientów pozostałych banków dopiero się zaczyna. Nie lubimy banków, bo „okradają” nas z oszczędności, a za kredyty każą sobie płacić coraz więcej. Są pazerne. To prawda. Warto więc zapoznać się z kilkoma liczbami.
Czytaj także: Węglowa wrzutka bankowa. PiS szuka lądowisk dla kolegów
Pazerne banki? Pazerniejszy rząd. Wszyscy mamy kłopoty finansowe
W latach 2015–22 państwo w formie różnego rodzaju podatków i opłat „wydusiło” z banków w Polsce 81,6 mld zł, to wyliczenia Związku Banków Polskich. Z tego tylko w tym roku aż 32,5 mld zł, a lwia część to koszt tzw. wakacji kredytowych. Ta ogromna suma nie uszczupliła kont akcjonariuszy banków, złożyliśmy się na nią my, ich klienci. Tak jak złożymy się na kolejny podatek, zwany daniną Sasina.
Kapitały banków w Polsce topnieją, co oznacza, że stają się mniej odporne na kryzys. Dziewięć banków na koniec lipca 2022 r. odnotowało stratę. Polska waluta szybko tanieje, to, co zdołaliśmy oszczędzić w bankach „na czarną godzinę”, traci na wartości. Nie tylko Leszek Czarnecki ma dziś kłopoty finansowe, mamy je wszyscy. Bo nieodpowiedzialni rządzący za poprawę swoich szans w nadchodzących wyborach gotowi są zapłacić z naszej kieszeni każde pieniądze.