Elektrownia Jaworzno III stoi. To, czy naprawdę stoi, i dlaczego najnowszy blok o mocy 910 MW nie dostarcza tak potrzebnej energii, długo było przedmiotem sporów. Jej właściciel Grupa Tauron zapewniała w lipcu, że „blok 910 w Jaworznie pracuje bez problemu, dziś na poziomie bliskim do mocy nominalnej, to jest 870 MW”. Informacje, jakie ukazały się w mediach o stojącym z braku węgla bloku 910 MW, Tauron uznał za efekt kreciej roboty firmy Rafako – wykonawcy węglowego kotła, czyli kluczowego elementu nowego bloku. „Dysponujemy odpowiednimi zapasami węgla, a paliwo używane w jednostce spełnia warunki jakościowe, określone w kontrakcie” – zapewniał rzecznik firmy.
– Guzik prawda – komentuje jeden z inżynierów z Rafako, pracujący przy strojeniu bloku 910, czyli ostatnich pracach związanych z regulacjami instalacji. – Na zwałach przy kopalni jest mało węgla i to co gorsza takiego, który nie nadaje się do spalania w tym kotle. Przywieźli węgiel ze swojej kopalni Brzeszcze, ale to węgiel koksowy. Nie wiem, co chcą z nim zrobić, bo jeśli go tu użyją, będą kłopoty.
Mimo to Tauron, właściciel Jaworzna III, wciąż zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, a raporty w serwisie „rekit”, monitorującym pracę jednostek wytwórczych, zawierające zwrot no fuel, nie oznaczają braku węgla, a jedynie jego niewielki deficyt. – Blok w Jaworznie dysponuje zapasami węgla przekraczającymi 100 tys. ton. To dwa razy więcej, niż wynika z obowiązku nałożonego przez rozporządzenie o zapasach paliw. Węgiel pochodzi z zakładów górniczych w Jaworznie, Libiążu i Brzeszczach oraz kopalni Ziemowit – wyjaśnia dziś Patrycja Hamera, rzeczniczka prasowa spółki prowadzącej blok.
Odżużlacze
Jednak konstruktorzy kotła mają coraz większe obawy, co energetycy do niego sypią.