Po trwających miesiącami spekulacjach szefowa największego polskiego banku PKO BP Iwona Duda złożyła rezygnację. Tego samego dnia, 9 sierpnia, rada nadzorcza powołała Pawła Gruzę na wiceprezesa banku i powierzyła mu kierowanie pracami zarządu. Będzie nim do czasu uzyskania zgody Komisji Nadzoru Finansowego na objęcie funkcji prezesa. Gruza będzie już trzecim szefem PKO BP; w czerwcu 2021 r. po wielu latach odszedł z niego Zbigniew Jagiełło.
Czytaj też: PKO PiS. Kto dziś rządzi największym bankiem w Polsce?
Specjalizował się w VAT, współtworzył Republikanów
Nowy szef PKO BP skończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Jeszcze na studiach współpracował z Witoldem Modzelewskim, szefem Instytutu Studiów Podatkowych (ISP), a później ekspertem podatkowym PiS. W 2000 r., mając 23 lata, rozpoczął pracę w firmie doradztwa podatkowego Arthur Andersen. Dwa lata później z większością zespołu podatkowego przeszedł do EY, gdzie specjalizował się w VAT. Potem był udziałowcem firmy doradztwa podatkowego MRR, a od 2014 do 2016 r. partnerem w GWW Tax, siostrzanej firmie GWW – partnerem zarządzającym tej ostatniej był wtedy Piotr Woźny, później wiceminister w resorcie cyfryzacji.
Gruza był współzałożycielem stowarzyszenia Republikanie, powiązanego z prawicowo-wolnościową Fundacją Republikańską (od 2007 do 2016 r. był jej ekspertem i członkiem zarządu). Miało się ono przekształcić w partię polityczną i Gruza jako pełnomocnik na aglomerację warszawską odpowiadał za budowanie struktur. Projekt się wtedy nie powiódł, a partię założono dopiero w 2021 r. W lipcu 2015 Gruza wystąpił za to na konferencji PiS „Myśląc Polska”, gdzie przedstawiał swój „pakiet praworządności podatkowej”. Znalazł się wśród ekspertów zaproszonych przez Beatę Szydło. Niecały rok później został wiceszefem likwidowanego ministerstwa skarbu, na czele którego stał Dawid Jackiewicz. Mówi się, że to on ściągnął Gruzę do polityki.
Czytaj też: Niektórzy ukrywają dzieci, żeby dostać kredyt
Uszczelniał podatki, zarządzał Sierra Gorda
W resorcie skarbu Gruza zajął się dużą reformą nadzoru nad państwowymi spółkami, ale jego największy dotychczasowy projekt zaczął się nieco później. W listopadzie 2016 r. trafił do ministerstwa finansów kierowanego przez Mateusza Morawieckiego. Odpowiadał za uszczelnianie systemu podatkowego, jeden z priorytetów rządu – wprowadzał mechanizm podzielonej płatności (split payment) i STIR, czyli system sprawdzający konta bankowe pod względem wyłudzeń podatków. Walczył też z karuzelami vatowskimi. Gdy pod koniec 2017 r. Morawiecki odchodził z resortu, Gruza był naturalnym kandydatem do awansu, co byłoby nagrodą za sprawną realizację powierzonych mu zadań. Premier postawił jednak wtedy na odpowiedzialną za budżet Teresę Czerwińską. Gruza i Czerwińska się nie dogadywali, więc wiceminister odszedł z resortu.
Trafił do KGHM, gdzie został wiceprezesem ds. aktywów zagranicznych (poza Polską koncern ma majątek w Kanadzie, USA i Chile). Nasi rozmówcy wskazują, że Gruza, choć na początku nie znał się na działalności lubińskiej grupy, zaangażował się w nowe zadania i większość czasu spędzał za granicą. Mówi się, że to właśnie dzięki niemu chilijska kopalnia miedzi Sierra Gorda, uruchomiona w 2014 r., w pierwszej połowie 2021 przyniosła pierwszy zysk, blisko 500 mln zł.
Czytaj też: Glapinflacja. Jedziemy już bez hamulców i po bandzie
Trudno powiedzieć, po czyjej jest stronie
Powołanie Pawła Gruzy na nowego szefa największego polskiego banku ma być kompromisem między różnymi środowiskami Zjednoczonej Prawicy. Gruza w przeszłości był uważany za człowieka premiera (blisko współpracowali w PKO BP), inni wskazują na jego powiązania z Beatą Szydło, a jeszcze inni twierdzą, że przekonał do siebie też ministra aktywów państwowych, wicepremiera Jacka Sasina, formalnego nadzorcę PKO BP – w kwietniu Sasin powołał go do grona najbardziej zaufanych doradców ekonomicznych.
Co więcej, zgody udzielił szef PiS Jarosław Kaczyński, a kandydaturę popierać ma też szef NBP Adam Glapiński. To sprawia, że tak naprawdę trudno powiedzieć, po czyjej stronie jest Gruza, i chyba taki jest cel rządzących. Z jednej strony szerokie poparcie może dawać szansę, że Gruza zostanie na stanowisku dłużej niż jego dwoje poprzedników, z drugiej naraża go na presję różnych frakcji, które na razie go popierają, ale jak pokazały ostatnie miesiące w PKO BP, takie poparcie może się z czasem zamienić w niechęć.
Czytaj też: Są politycy, którzy chcą ulżyć kredytobiorcom. Mają szanse?
Ma pojednać walczących menedżerów i polityków
Jednym z pierwszych zadań Gruzy będzie pojednanie walczących ze sobą frakcji wewnątrz PKO BP – w banku silne są wpływy szefa rady nadzorczej Macieja Łopińskiego, byłego polityka i zaufanego człowieka prezesa PiS. Łopiński w fotelu prezesa banku najchętniej widziałby Macieja Eckerta (odpowiada za bankowość korporacyjną), z którym blisko współpracował w PZU i którego ściągnął do PKO BP krótko po tym, jak sam znalazł się w tym banku. W PKO BP jest zresztą więcej ludzi z PZU – za cyfryzację odpowiada Artur Kurcweil, za administrację Wojciech Iwanicki.
Od marca w zarządzie zasiada Maciej Brzozowski, którego do banku ściągnęła Iwona Duda – oboje pracowali w NBP i Aliorze i przynajmniej w tym ostatnim mieli stanowić dość zgrany duet. W zarządzie PKO BP od lat silny jest były poseł PiS Maks Kraczkowski (odpowiada za „detal”), który niegdyś był nawet kandydatem Sasina na prezesa banku, jednak w ostatnich miesiącach nie może już liczyć na silne poparcie wicepremiera.
Za operacje PKO BP odpowiada z kolei Mieczysław Król, były radny PiS, który według „Pulsu Biznesu” jako kierownik oddziału banku przy pl. Wilsona otwierał niegdyś rachunek bankowy braciom Kaczyńskim i zna wszystkich na Nowogrodzkiej. Król również był wymieniany jako jeden z kandydatów na prezesa banku, gdy ponad rok temu odszedł z niego Jagiełło. Przegrał wtedy z Janem Emerykiem Rościszewskim.
Czytaj też: Premier traci wpływy w PKO BP. Górą Sasin?
Będzie szukał nowej wizji rozwoju banku
Uciszenie sporów w banku jest niezbędne, by zatrzymać odpływ talentów. Przez ponad rok odeszło stąd kilkudziesięciu cenionych menedżerów ściągniętych za czasów Jagiełły. Jako że w banku realizowali duże innowacyjne projekty i przeprowadzali spore reformy, mieli unikalne kompetencje pożądane przez konkurentów czy firmy z branży e-commerce. Odchodzący menedżerowie zwracali uwagę na postępujące upolitycznienie banku oraz spowolnienie lub nawet wstrzymywanie kluczowych projektów.
Analitycy i inwestorzy zauważają też utratę tożsamości i wizji rozwoju banku. Następcy Jagiełły nie byli zbyt charyzmatyczni i decyzyjni, nie mieli też dużo do powiedzenia na posiedzeniach zarządu, co odróżniało ich od Jagiełły, który sam zgłaszał pomysły i napędzał strategiczne zmiany.
Gruza będzie miał okazję się wykazać, bo bank pracuje już nad nową strategią biznesową. Nie ma wprawdzie doświadczenia w pracy w instytucji finansowej, nie zarządzał też dużymi zespołami, ale rząd i inwestorzy dają mu kredyt zaufania, zwłaszcza że dotychczasowe osiągnięcia w resorcie finansów i KGHM przemawiają na jego korzyść. Sukces Gruzy na nowym stanowisku będzie zależeć właśnie od jego determinacji, ale też poparcia polityków. To poparcie nie jest dane raz na zawsze i jak pokazuje historia, będzie zapewne nieraz wystawiane na próbę.
Tym razem presja polityczna może się okazać większa niż zwykle – w przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne, a PKO BP mógłby odegrać istotną rolę przy wspieraniu polityki gospodarczej rządu.
Czytaj też: Prezes PKO rezygnuje, fotel premiera zaczyna się chwiać