Składy opałowe świecą pustkami, rząd opowiada o statkach wypełnionych węglem płynących na ratunek, porty nie nadążają z wyładunkiem węgla, który zresztą najczęściej nie nadaje się do domowego ogrzewania. Sytuacja robi się groźna. Jak uspokoić społeczeństwo? Trzeba mu dać pieniądze. A przynajmniej je obiecać.
Czytaj też: Czy zimą będzie zimno? Czarno to widać. Rosną ceny węgla, którego nie ma
Przedwyborcze przepalanie miliardów
Tej zimy będziemy się ogrzewać, przepalając miliardy złotych, które nadrukuje NBP. Okazuje się, że nie ma takiej kasy, jakiej nie można przepalić, zwłaszcza że zbliżają się wybory. Zaczęły się wyścigi, kto więcej obieca – rząd czy opozycja. Rząd chce dać wszystkim gospodarstwom palącym węglem 3 tys. zł. Opozycja uważa, że to niesprawiedliwe, bo innym też się należy, więc Senat zgłosił poprawkę, by wszystkim dać pieniądze, bo przecież wszyscy muszą się ogrzać. Poprawka do ustawy o dodatku węglowym wprowadza dopłatę dla ogółu użytkowników niezależnie od wykorzystywanego paliwa, wykreślając zmiany w prawie bankowym i oświatowym oraz proponując obniżenie VAT dla oleju opałowego, pelletu i gazu LPG do ogrzewania.
Eksperci załamują ręce, bo ten wyścig, kto da więcej, niczego nie rozwiązuje – poza workiem z pieniędzmi, które jeszcze bardziej nakręcą inflację. Dodatkowe miliardy mają być rozdawane wszystkim niezależnie od sytuacji majątkowej i będą mogły zostać wykorzystane na dowolny cel. Więc jeśli ktoś nie zdoła kupić węgla, bo go nie będzie, kupi sobie ciepłe ubranie i zimę jakoś przeczeka. Taka jest koncepcja.
Czytaj też: Górą kopciuchy! W sprawie węgla dzieje się w PiS coś niepokojącego
Energetyczne 500 plus
Od dawna mnożą się apele o ustalenie kryterium ubóstwa energetycznego i skierowanie do osób problemem tym dotkniętych właściwie zaadresowanej pomocy. Nie chodzi o to, by je zasypać tanim węglem, by paliły, ile zechcą, ani tym bardziej pieniędzmi w rodzaju energetycznego 500 plus.
Chodzi o to, by umożliwić im prowadzenie racjonalnej gospodarki energetycznej. Duża część polskich domów korzystających z indywidualnego ogrzewania – głównie węglowego – ma zerową izolację termiczną. Węglowe piece ogrzewają tam głównie atmosferę, a w niewielkim stopniu wnętrza domów i mieszkańców. Termomodernizacja pozwoliłaby zmniejszyć zapotrzebowanie na węgiel o kilka milionów ton. Trzeba domy ocieplać, piece węglowe zastępować ciepłem systemowym lub innymi ekologicznymi źródłami. Na to potrzebne są miliardy złotych – pójdą na zakup węgla, którego kupić się nie da.
Pieniądze na zmiany w dziedzinie ogrzewania polskich domów mieliśmy zapisane w Krajowym Planie Odbudowy, ale jak jest z KPO – wiadomo. Dziś PiS przekonuje, że my się o te pieniądze prosić nie będziemy. Sami sobie wydrukujemy. A opozycja gotowa jest mu w tym pomóc.
Czytaj też: Dopłaty do węgla, którego nie ma. PiS walczy o stołki