David Beasley, dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego ONZ, nie ma wątpliwości, że rosyjska blokada ukraińskich portów to „wypowiedzenie wojny światowemu bezpieczeństwu żywnościowemu”. Przed rosyjską agresją Ukraina eksportowała 4,5–6 mln ton towarów rolnych miesięcznie – głównie pszenicy, kukurydzy i oleju słonecznikowego.
W elewatorach czeka jeszcze ok. 40 mln ton ziarna, z czego połowa powinna pilnie trafić do odbiorców – głównie na Bliski Wschód i do Afryki. Inaczej świat czeka „głód, destabilizacja i masowe migracje” – ostrzega Beasley. Dotychczas ponad 90 proc. produktów spożywczych opuszczało Ukrainę statkami, głównie z Czarnomorska, Odessy, Jużnego, Mikołajowa. W mniejszym stopniu z Mariupola, Berdiańska, Chersonia. Trzy ostatnie porty są dziś okupowane przez Rosjan, pozostałe zaminowane i zablokowane.
Straszak żywnościowy
Ukraina produkuje 12 proc. światowej pszenicy, 15 proc. kukurydzy i 50 proc. oleju słonecznikowego, produktów, bez których nie utrzymają się przy życiu mieszkańcy wielu biednych krajów. Rosjanie już się zorientowali, że skoro słabo działa straszak energetyczny i perspektywa odcięcia krajów UE od gazu i ropy, to może lepiej sprawdzi się straszak żywnościowy. Wizja zagłodzenia krajów Afryki, z których do Europy ruszy fala zdesperowanych uchodźców, wydaje się Rosjanom atrakcyjnym scenariuszem. Dlatego za jeden ze strategicznych celów agresji obrali ukraińskie rolnictwo: minują pola uprawne, na okupowanych terytoriach konfiskują maszyny rolnicze i zapasy zboża, bombardują elewatory. Skradzione zboże wywożą i sami starają się je sprzedać zagranicznym odbiorcom. Ostatnio głośno było o statku z ukraińskim ziarnem, który wywieziono ze zdobytego przez Rosjan Mariupola, a potem usiłowano sprzedać w Egipcie.