Iga Świątek po finałowym meczu turnieju WTA w Stuttgarcie, w którym pokonała Arynę Sabalenkę, odebrała cenne nagrody, w tym pięknego czerwonego Porsche Taycan GTS Sport Turismo. To pierwszy w historii Porsche z napędem elektrycznym, wart ponad 600 tys. zł. Iga zasiadła dumnie za kierownicą, odbyła sesję zdjęciową, po czym pożegnała się z e-autem. Na własny egzemplarz musi poczekać, bo jeszcze nie został wyprodukowany. Kiedy będzie gotowy, zostanie zawiadomiona przez dilera – wyjaśnił Tomasz Świątek, tata Igi. Eksperci z firmy Carsmile pocieszają córkę i tatę, że na model Taycan czeka się stosunkowo krótko, bo tylko pół roku. Gdyby dostała model 911, to oczekiwanie wydłużyłoby się nawet do półtora roku.
Taka sytuacja panuje w większości firm samochodowych, które nie są w stanie zaspokoić popytu, bo nie mają wystarczającej liczby aut. Nie ma co marzyć, że wybierzemy się do salonu i wyjedziemy nowym autem. Trzeba czekać tak długo, że w niektórych firmach pojawiła się oferta aut przedkontraktowych, czyli pojazdów zastępczych, którymi jeździ się w oczekiwaniu na ten zamówiony i wyczekiwany. Oczywiście za wynajęcie takiego auta przedkontraktowego trzeba dodatkowo zapłacić.
W tym samym czasie w fabrykach trzeba zatrzymywać linie produkcyjne i wysyłać pracowników do domów, jak za czasów pandemii Covid-19. Tym razem powodem przestojów jest epidemia braku części do produkcji. – Przemysł samochodowy od wielu miesięcy boryka się z kryzysem czipowym. Brakuje podzespołów elektronicznych, a ostatnio doszły jeszcze problemy wywołane przez wojnę w Ukrainie oraz sankcje nakładane na Rosję. Pojawiły się kłopoty z podzespołami produkowanymi przez tamtejszych producentów. Rwą się łańcuchy dostaw, są kłopoty z transportem morskim, bo brakuje statków. Jeśli do tego dodamy problemy z dostępnością surowców, zwłaszcza litu niezbędnego w samochodach elektrycznych, z drożejącą stalą, energią i gazem, to mamy dość niewesoły obraz – wyjaśnia Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.