Rosja już na początku marca była uznawana za najostrzej karany sankcjami kraj świata. Wyprzedzała pod tym względem Iran, Syrię i Koreę Północną.
Licznik wskazywał ponad 5 tys. sankcji, czyli więcej niż mają razem wzięte Iran, Wenezuela, Birma i Kuba. Zostały nałożone przez ponad 30 krajów świata, o największym potencjale gospodarczym, w tym przede wszystkim przez USA i Unię Europejską, ale także Wielką Brytanię, Japonię, Koreę Południową, Kanadę, Australię, Singapur, Tajwan. Jest w tym gronie nawet Szwajcaria, bezpieczna przystań miliarderów, która zwykle w takich sytuacjach zasłania się neutralnością.
Księga z nazwiskami
Dziś lista sankcji jeszcze się rozrosła, bo kolejne rosyjskie zbrodnie popełniane w Ukrainie skłaniają do jej wydłużania. Po ujawnieniu mordu w Buczy Unia Europejska ogłosiła piąty pakiet, dodając do już wprowadzonych sankcji zakaz m.in. importu rosyjskiego węgla i przejazdu rosyjskich i białoruskich przewoźników drogami UE. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania ogłosiły, że nakładają również sankcje na Sbierbank, największy bank Rosji. Amerykanie dopisali do długiej listy sankcjonowanych obywateli Rosji dwie dorosłe córki Putina, Marię Woroncową i Katerinę Tichonową.
Dziś samo skatalogowanie wszystkich sankcji jest sporym wyzwaniem i wypełniłoby sporą książkę. Każda pozycja zawiera podstawę prawną, regułę sankcji, wyjątki od niej, tryb postępowania, czasem wskazuje konkretne przedsiębiorstwa lub osoby, których dotyczy. Sama lista rosyjskich oligarchów, wojskowych, urzędników, polityków, prawników i propagandystów oraz członków ich rodzin objętych sankcjami liczy prawie 900 nazwisk.
A przecież jest obok tego ogromna liczba sankcji autonomicznych wymierzanych przez poszczególne zachodnie firmy. Globalne koncerny, nawet do tego nienakłaniane, masowo wycofują się z Rosji, zamykają swoje fabryki, sklepy, restauracje, centra logistyczne.