8 marca prezydent Joe Biden podpisał rozporządzenie wykonawcze zakazujące importu rosyjskiej ropy, gazu i węgla do Stanów Zjednoczonych, a także inwestowania amerykańskim podmiotom w rosyjski sektor energetyczny czy zagraniczne firmy, które podejmują takie działania. Podczas konferencji w Białym Domu Biden podkreślił, że taki ruch zwiększy ceny surowców, ale i uderzy w „główną arterię rosyjskiej gospodarki”. Tego samego dnia brytyjski minister gospodarki i energii Kwasi Kwarteng zapowiedział wprowadzenie przez Wielką Brytanię embarga na rosyjską ropę z końcem 2022 r. Wcześniej embargo z efektem natychmiastowym wprowadziła też Kanada.
Bruksela nie poszła śladami Waszyngtonu i Londynu, ale uderzyła w Moskwę, ograniczając zależność UE od rosyjskiego gazu. Przedstawiony 8 marca plan Komisji Europejskiej (REPowerEU) zakłada ograniczenie importu tego surowca o 2/3, a także przyspieszenie rozwoju OZE, efektywności energetycznego miksu, biometanu i wodoru. Decyzja wywołała rozczarowanie wśród wielu obserwatorów, ale jest efektem chłodnej kalkulacji. Udział rosyjskiej ropy w imporcie do UE wynosi 27 proc., w przypadku Wielkiej Brytanii to 6 proc., a USA tylko 3 proc. Ewentualne sankcje zakłóciłyby pracę rafinerii i wywindowały jeszcze bardziej ceny paliw na kontynencie.
Czytaj także: Rosja nie jest tak odporna na sankcje, jak twierdzi Putin
Ceny ropy na rekordowych poziomach
Mimo braku embarga ze strony Europy rosyjska ropa i tak błyskawicznie traci udziały w rynku. Popyt na nią spadł już o 2/3, co przekłada się na jej gwałtowną przecenę. Jeszcze pod koniec stycznia rosyjska ropa Urals kosztowała tylko o 0,5 dol. mniej od mieszanki ropy Brent, 8 marca różnica ta wzrosła do 25 dol. Firmy boją się kupować Urals ze względu na oskarżenia o wspieranie Kremla. Do tego dochodzą sytuacje dotąd niewyobrażalne – przykładowo w poprzedni weekend brytyjscy dokerzy odmówili rozładunku statków z rosyjską ropą i LNG w proteście przeciw wojnie.
Zastąpienie rosyjskiej ropy będzie bardzo kosztowne dla światowej gospodarki. Ceny surowca już teraz osiągają rekordowe poziomy (7 marca cena baryłki ropy Brent wzrosła do 139 dol.) i wiele wskazuje na to, że w najbliższych dniach przebiją historyczne maksima z lipca 2008 r., kiedy za jedną baryłkę trzeba było zapłacić 147 dol. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej Rosja jest trzecim największym producentem ropy na świecie (dziennie wydobywa 10,5 mln baryłek) i drugim największym jej eksporterem (5 mln baryłek dziennie). Opcji zastąpienia takiej ilości paliw jest kilka.
Czytaj także: Czy Polska przestanie importować gaz, ropę i węgiel z Rosji?
Między Iranem a Arabią Saudyjską
W ostatnich dniach Stany Zjednoczone przyspieszyły rozmowy z Iranem w sprawie porozumienia jądrowego, które mogą zaowocować powrotem irańskiej ropy na światowy rynek. Iran deklaruje, że jest w stanie osiągnąć maksymalną moc produkcji ropy w ciągu dwóch miesięcy od zawarcia porozumienia, ale według źródeł Reutersa proces zdejmowania sankcji z reżimu ajatollahów zajmie minimum sześć miesięcy. W 2021 r. Iran produkował ok. 2,4 mln baryłek, z czego 0,7–1 mln trafiało na eksport. Według Teheranu produkcja może wzrosnąć o 1,4 mln, jeśli sankcje zostaną zniesione. USA rozpoczęły też rozmowy z Wenezuelą dotyczące luzowania restrykcji nałożonych na tamtejszy sektor wydobywczy (kraj wydobywa 0,5 mln b/d), ale taki krok w krótkim terminie nie wpłynie na światową podaż surowca.
Wiadomo, że na razie rynkowi nie pomoże OPEC. 1 marca Arabia Saudyjska, lider naftowego kartelu, oświadczyła, że nie zamierza zmieniać planów w zakresie wydobycia ropy, które uzgodniono z Rosją w formacie OPEC+. W marcu dzienna produkcja zwiększy się więc o 0,4 mln baryłek, ale pozostanie o 2,6 mln baryłek niższa niż przed pandemią. Saudowie mają obecnie największe możliwości szybkiego zwiększenia produkcji ropy (nawet o 2 mln baryłek dziennie), ale oczekują oferty politycznej ze strony USA. Joe Biden do tej pory nie rozmawiał z księciem Mohammedem bin Salmanem, który jest de facto przywódcą państwa. Rijad obawia się też atomowego porozumienia z Teheranem, który jest jego arcywrogiem.
Czytaj także: Gospodarka państw arabskich
Gaz łupkowy w USA
Pomóc mogą za to amerykańskie firmy łupkowe. Stany Zjednoczone są największym producentem ropy na świecie (11,6 mln baryłek dziennego wydobycia), ale do pokrycia krajowego popytu potrzebują importu (w 2021 r. średnio 3,2 mln baryłek dziennie netto). Skala importu w przyszłości może spadać, jeśli Amerykanom uda się zwiększyć krajową produkcję surowca ze złóż łupkowych. Energy Information Agency szacuje, że w 2022 r. dzienne wydobycie może wzrosnąć o 0,7 mln baryłek. Szansa na szybszy wzrost jest niewielka, bo od budowy szybu wydobywczego do uruchomienia produkcji mija od sześciu do ośmiu miesięcy. Firmy wydobywcze są też mocno poobijane po pandemii, dlatego w pierwszej kolejności będą maksymalizować zyski z istniejących odwiertów, zanim przystąpią do budowy nowych.
Rezerwy MAE
Do Europy pomocną dłoń może wyciągnąć Norwegia, która do 2024 r. spodziewa się zwiększyć wydobycie ropy o 19 proc. Norweski surowiec jest chętnie kupowany przez Chiny, spadek cen rosyjskiej ropy może skłonić Pekin do zwiększenia zakupów z Rosji, co zwiększyłoby podaż norweskiego surowca dla Unii. Linią obrony przed dalszym wzrostem cen ropy są też rezerwy państw Międzynarodowej Agencji Energetycznej. 1 marca 31 krajów zrzeszonych w organizacji zdecydowało o wpuszczeniu na rynek 61,7 mln baryłek ropy, czyli 3 proc. zgromadzonych rezerw. Kolejne interwencje są prawdopodobne – państwa MAE mają w rezerwach jeszcze 1,5 mld baryłek.
Edwin Bendyk: Koniec epoki nafty
Wypchnięcie rosyjskiej ropy z rynku będzie kosztować
Reasumując: Zachód ma narzędzia, by porodzić sobie bez rosyjskiej ropy, ale będzie to wymagało globalnej koordynacji i śmiałych decyzji politycznych USA. Przykładowo: powrót irańskiej ropy wywoła nowe napięcia w relacjach Stanów z Izraelem i Arabią Saudyjską. Z kolei zniesienie sankcji na Wenezuelę może nie zyskać aprobaty części amerykańskich polityków. Jeśli jednak Rosja nie przerwie wojny w Ukrainie, kolejne sankcje będą skutecznie wypychać z rynku rosyjski surowiec. Ceny ropy Brent mogą wówczas wzrosnąć nawet do 200 dol., nakręcając presję inflacyjną i spowalniając wzrost gospodarczy. Zapłacimy ogromną cenę, ale to nic w porównaniu z tym, jaką cenę za rosyjską agresję płaci teraz Ukraina.
Czytaj także: Blokada. Sankcje cofną Rosję prawie do epoki kamienia łupanego