Polski Ład miał zwiększyć malejące poparcie PiS, może się jednak okazać wizerunkową klapą roku. Na zmiany narzekają nie tylko ci, w których miały uderzyć, ale też osoby, które miały zyskać. Niezadowolonych przybywa z każdym dniem. Rząd idzie jednak w zaparte i nie zamierza się wycofywać.
To skutki nie tylko braku kampanii informacyjnej wyjaśniającej wiele zmian w podatkach, ale przede wszystkim ich niespójności, braku logiki i zapisów uderzających po kieszeni wiele grup. Teraz rząd przerzuca te skutki m.in. na pracodawców. Każda firma ma zaliczki na podatek dochodowy obliczać podwójnie – według zasad Polskiego Ładu i „po staremu”. Dostały na to… jeden dzień. Jeśli „stare” okaże się bardziej korzystne dla podatnika (zarabiającego nie więcej niż 12,8 tys. zł brutto), zaliczka na podatek ma być wyliczana jak w 2021 r. – zarządził minister finansów Tadeusz Kościński.
Podwójna robota dla firm, efekt ten sam
Pan minister najwidoczniej nigdy w życiu nie prowadził żadnej firmy. Nie zdaje sobie sprawy, że stare programy płacowe już zastąpiono nowymi i podwójne wyliczanie zaliczek oznacza nawał pracy dla działów kadr i płac. A może po prostu nic go to nie obchodzi, to nie jego problem? Ostatnie zmiany uchwalono 30 grudnia, w wielu przedsiębiorstwach w sylwestra przestawiano programy płacowe. Żadna się nie spodziewała, że za kilka dni będzie musiała obliczać zaliczki na podatek dwa razy dla każdego pracownika.
W dodatku, nawet jeśli pracodawca się z tym upora i osobom, dla których stare zasady były bardziej finansowo korzystne, wyliczy podatek po staremu, to dla zainteresowanych będzie to tylko ulga pozorna, bo chwilowa.