Na samym początku pandemi i jedyną możliwością zapewnienia ochrony przed przepełnieniem szpitali i masową śmiercią ludzi było szybkie ograniczenie kontaktów społecznych, a co za tym idzie zamrożenie gospodarki. Jako że w marcu 2020 r. nie istniały jeszcze szczepionki czy lekarstwo na koronawirusa, by nie doprowadzić do katastrof y ekonomicznej, państwa – niemal bez wyjątku – zwiększały swoje wydatki i prowadziły bardziej ekspansywną politykę pieniężną. Tylko dzięki temu udało nam się uniknąć prawdziwej tragedii.
Unia Europejska nie była tu wyjątkiem – poza działaniami poszczególnych krajów podjęto decyzję o zastosowaniu narzędzia, które może całkowicie zmienić zasady polityki gospodarczej Wspólnoty. Instrument na rzecz odbudowy i zwiększenia odporności (Recovery and Resilience Facility – RRF), bo o nim mowa, to ponad 700 mld euro w grantach i pożyczkach przeznaczonych dla państw najbardziej dotkniętych pandemią.
Nie kwota jest tu jednak najważniejsza, ale znaczenie tego mechanizmu w kontekście zgromadzenia i spłacenia tych środków. Postanowiono bowiem, że ta niebagatelna kwota zostanie pożyczona na rynku kapitałowym w imieniu wszystkich 27 państw członkowskich UE, czego, w takiej skali, Wspólnota nigdy wcześniej nie robiła. Dając gwarancję spłat y zobowiązań całej „27-ki”, Unia Europejska stała się podmiotem fiskalnym, ponieważ jako jedność nie tylko podjęła określone działanie, ale także przyjęła na siebie odpowiedzialność za spłacenie tego kredytu.
Rynki kapitałowe entuzjastycznie zareagowały na – wprowadzony pod parasolem całego pakietu tzw. Next Generation EU – instrument, ponieważ na rynku nadal potrzebne są aktywa o małym stopniu ryzyka i papiery wartościowe o długiej zapadalności, a unijna gwarancja wiele znaczy w tym kontekście.