W Baranowie kozy kują
W Baranowie kozy kują. Kosmiczne wizje megalotniska pod Baranowem
Spółka odpowiedzialna za budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) pochwaliła się właśnie, że kupiła pod inwestycję pierwsze działki. Tymczasem lotnisko projektowane między Łodzią a Warszawą pustoszeje jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty. – Według pierwotnych założeń CPK miał obsługiwać 45 mln pasażerów rocznie, pół roku temu rząd mówił o 34 mln, a według najnowszych prognoz IATA (organizacji zrzeszającej przewoźników lotniczych) w pierwszym pełnym roku użytkowania CPK obsłuży tylko 26 mln podróżnych. 45 mln pasażerów to plan dopiero na 2050 r. – mówi Maciej Lasek, poseł Koalicji Obywatelskiej, ekspert lotniczy.
Sam rząd żadnych aktualnych prognoz nie chce podawać, bo – jak twierdzi – nie są jeszcze gotowe i mogłyby zostać błędnie zinterpretowane. Jeden z najważniejszych projektów PiS będzie więc realizowany według harmonogramu przyjętego przed pandemią, która zdewastowała branżę lotniczą. A mniejsza liczba pasażerów ma być zrekompensowana większą ilością przeładowywanych towarów.
Kilka tygodni temu dyrektor wykonawczy CPK Michał Czarnik zadziwił wszystkich informacją, że megalotnisko będzie przede wszystkim ważnym portem cargo. Przedstawiciele rządu i spółki budującej port szybko zaczęli korygować i wyjaśniać, iż nie oznacza to żadnej rewolucji. – Wbrew niektórym doniesieniom medialnym nie ma pomysłu zmiany koncepcji CPK na all-cargo, czyli na lotnisko tylko dla towarów. Cargo od początku było w ramach CPK planowane jako istotna część infrastruktury. Podobnie jak ma to miejsce w innych pasażerskich portach przesiadkowych w Europie. Najnowsze prognozy wskazują po prostu na konieczność zwiększenia roli cargo – przekonuje Konrad Majszyk, rzecznik prasowy CPK.
Hub widmo
Eksperci patrzą na nowe założenia sceptycznie.