Rok 2020 był dla e-handlu przełomowy. Odsetek kupujących w sieci skoczył o 15 pkt proc. i już ponad 70 proc. Polaków ma doświadczenia z zakupami internetowymi. Przytłaczająca większość deklaruje, że mimo powrotu normalnej działalności tradycyjnego handlu nie zrezygnuje ze sklepów internetowych. Dr Paweł Wójcik, psycholog zachowań konsumenckich z Uniwersytetu Warszawskiego, przyznaje, że skala tej reakcji go zaskoczyła. – Popularność sklepów internetowych w okresie lockdownów była łatwa do przewidzenia, jednak sądziłem, że kiedy tradycyjny handel stanie się znów dostępny, klienci do niego masowo wrócą, bo kontakt z innymi ludźmi jest naszą naturalną potrzebą. Okazało się, że ten powrót nie był tak masowy, jak można się było spodziewać – komentuje dr Wójcik.
Pandemia okazała się przełomowym doświadczeniem nie tylko dla polskich konsumentów, ale i przedsiębiorców. Jeśli ktoś nie prowadził działalności w sieci, to zwykle pośpiesznie nadrabiał cyfrowe zaległości – uruchamiał własny e-sklep albo korzystał z platform handlowych typu marketplace, takich jak np. Allegro czy Facebook. Już 150 tys. polskich przedsiębiorstw prowadzi sprzedaż produktów i usług przez internet, a ich e-obroty stanowią 14 proc. wartości sprzedaży detalicznej w Polsce – wynika z najnowszego raportu firmy PwC.
Nikita wie wszystko
Ten rozwój nie byłby możliwy bez sprawnie funkcjonującego ekosystemu finansowego zapewniającego szybkie i pewne rozliczenia firm i konsumentów. Tu chodzi z jednej strony o przełamanie nieufności, jaką wiele osób ma wobec posługiwania się w sieci kartą bankową, a z drugiej o szybkość, bo internet wyzwolił w nas dziecięcą naturę niecierpliwości. Jeśli czegoś zapragniemy, chcemy to mieć już. Dokonywanie przelewu, czekanie, aż pieniądze wpłyną na konto sprzedawcy, zostaną zaksięgowane itd.