Co wolno Orlenowi, to nie Biedronce. Dlaczego PiS uszczelnia ustawę o handlu w niedzielę?
Projekt ustawy uszczelniającej zakaz handlu w niedziele wniósł poseł Janusz Śniadek z PiS, przed laty przewodniczący „Solidarności”. Uszczelnienie ma polegać na tym, że „usługi pocztowe” wolno będzie w sklepie spożywczym prowadzić tylko wtedy, gdy przychody z ich świadczenia stanowić będą większość przychodów placówki. Ma to uniemożliwić otwieranie sklepów sieci Biedronka, która także ostatnio zawarła umowę z Pocztą Polską i otworzyła w zakazany dzień kilkadziesiąt placówek w kraju. Zakaz staje się coraz bardziej fikcyjny. Projekt ustawy uszczelniającej jest już w Sejmie. Więcej w nim jednak polityki niż rzeczywistej troski o wolny czas w niedziele dla pracowników handlu.
Małe sklepiki padają szybciej
Zakaz miał małe sklepy spożywcze uratować przed zamykaniem, chroniąc w ten sposób miejsca pracy dla zatrudnionych tam osób. Tymczasem dzieje się inaczej – sklepy rodzinne zamykane są coraz szybciej. Według agencji badawczej Nielsen w 2020 r. zniknęło ich z polskich osiedli 1670, rok wcześniej – 2, 7 tys. Nie radzą sobie, choć mogą być otwarte w niedzielę, bo nie do nich walą klienci. Promocje, jakie nasiliły sieci dyskontów w soboty, ściągają bowiem do nich większość kupujących właśnie w te dni. Wybór towarów i ceny w dyskontach są dla wielu konsumentów bardziej atrakcyjne niż oferta małych sklepów. Zakaz ich nie uratował.
Spowodował natomiast, że znacznie na atrakcyjności zyskały placówki sieci Żabka. Ich liczba w osiedlach zaczęła rosnąć, a klienci mogą tam robić zakupy także w niedziele. Mimo że ceny, jak pokazują regularne badania portalu Dlahanlu.pl, wcale nie należą do najniższych i dość szybko rosną. Żabka bowiem świadczy usługi pocztowe i to od początku obowiązywania zakazu handlu w niedziele. „Solidarność” kręciła nosem, ale rząd o pomysłach uszczelniających, które uderzyłyby w Żabkę, nie chciał słyszeć. Aż do teraz.
Capital Partners współpracuje z ojcem Rydzykiem
Właścicielem sieci Żabka jest ogromny amerykański fundusz inwestycyjny CVC Capital Partners. On także ma w swym portfelu jeszcze bardziej znaczącą polską firmę PKP Energetyka, którą PiS zamierzał renacjonalizować, ale szybko od tego zamiaru odstąpił. Nie chciał naruszać interesów amerykańskich, dopóki prezydentem Stanów Zjednoczonych był Donald Trump. Teraz sytuacja się zmieniła.
Warto jednak przypomnieć, że zarządzający CVC Capital Partners, obserwujący uważnie polskie realia, przed kilkoma laty nawiązali współpracę z Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej ojca Rydzyka. Jej szczegółów żadna ze stron nie upubliczniała, można się ich jednak domyślać. Prawdopodobnie chodzi o znaczące wsparcie finansowe.
Głośna była toruńska konferencja w 2019 r., której fundusz był partnerem: „Wyzwania XXI w., sojusz polsko-amerykański – cyberbezpieczeństwo”. Znaleźli się tam także byli prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości, a Antoni Macierewicz i Piotr Naimski nawet zabierali na niej głos. Można się więc spodziewać, że na życzliwy głos redemptorysty amerykański fundusz ciągle może liczyć, tak jak na medialne wsparcie radia Maryja liczy wielu polityków partii rządzącej. Także w sprawie naruszającego interesy sieci Żabka uszczelnienia zakazu handlu w niedziele.
Tym bardziej że sama Żabka niejednokrotnie podkreślała, że polskie prawo daje jej możliwość otwierania placówek również w niedzielę, ponieważ są one w przeważającej liczbie własnością franczyzobiorców. Właściciele pojedynczych sklepików z logo Żabki, nawet gdyby nie mogli prowadzić w nich usług pocztowych, i tak mogą je w niedziele otwierać. Nie jest więc wykluczone, że nawet gdyby ustawa Śniadka została uchwalona, Żabka nadal handlowałaby w niedziele.
Głównym celem uszczelnienia zakazu jest bowiem portugalski właściciel sieci dyskontów Biedronka. Ona także skorzystała z możliwości i podpisała z państwową Pocztą Polską umowę na świadczenie usług pocztowych, zapewne nie za darmo. Dziwnym trafem „Solidarność” do państwowej poczty o te umowy pretensji nie ma, choć PP łatwo można by przywołać do porządku.
W ostatnią niedzielę już kilkadziesiąt Biedronek w całej Polsce było otwarte. Jeśli ustawa nie zostanie uszczelniona, zakaz handlu stanie się już zupełną fikcją.
Czytaj także: Biedronka pod ostrzałem UOKiK. A kiedy Orlen?
Polacy nie chcą zakazu handlu w niedzielę
W sprawie możliwości robienia zakupów w niedziele (obecnie handlowych niedziel jest już tylko siedem w roku) Polacy od początku byli podzieleni. Im dłużej jednak zakaz obowiązuje, tym większa część społeczeństwa dostrzega nie tylko jego niedogodności, ale także absurdy. Według ostatniego sondażu CBRE już 55 proc. badanych oczekuje zniesienia zakazu. Za jego utrzymaniem opowiada się 33 proc., 12 proc. nie ma w tej sprawie zdania.
„Solidarność” deklaruje, że chodzi jej o pracowników handlu, którym należą się wolne niedziele. Owszem, ale można zagwarantować nawet trzy wolne niedziele w miesiącu i to lepiej płatne. Ustawowy zakaz handlu nie jest do tego potrzebny. Najwyraźniej jednak nie o to chodzi.
Czytaj także: Kolejna niehandlowa niedziela, czyli szansa dla... muzeów
Zakaz nie spełnił także innych oczekiwań, bo małe sklepiki osiedlowe padają nadal i tego trendu raczej nie da się zatrzymać. Na ich miejscu otwierają się Żabki, własność zagranicznego kapitału, którego tak PiS nie lubi, a które są mocniejsze ekonomicznie niż pojedyncze sklepiki. Ale także droższe. Z o wiele mniejszym wyborem świeżego pieczywa, niż w innych sklepach. „Solidarność” najwyraźniej jednak uważa, że bez świeżego chleba i bułek da się żyć. Niech więc emeryci nosem na zakaz nie kręcą.
Orlen zyskał na zakazie
Tak naprawdę największym beneficjentem zakazu handlu w niedziele stał się PKN Orlen, którego obroty dzięki niemu wzrosły o ponad 13 proc. Na wielu stacjach benzynowych można także kupić pieczywo, choć starsze osoby nie bardzo mają się jak tam udać. Pomijając fakt, że wybór świeżego pieczywa na stacjach benzynowych jest nieporównanie uboższy niż asortyment alkoholi, na których stacje benzynowe zarabiają lepiej. W Polsce to właśnie wódka stała się towarem najłatwiej dostępnym przez 24 godziny na dobę.
I jakoś „Solidarność” nie martwi się o to, że zwiększając tak szybko obroty, Orlen musi zatrudniać więcej sprzedawców i ludzie ci muszą także pracować w niedziele. Zamiast pójść do kościoła.
Czytaj także: Ilu Polaków pracuje w niedzielę