Wprawdzie zapowiadana ustawa o repolonizacji mediów nie została uchwalona, jednak wojna z niezależnymi mediami trwa już od sześciu lat. Prowadzona jest metodami Vito Corleone, bohatera „Ojca chrzestnego”: jednego można kupić, innego przekupić, kolejnego zastraszyć. A jeśli i to nie podziała – trzeba użyć siły. Nie trzeba nawet sięgać po broń, kiedy ma się w ręku wszystkie narzędzia, jakie oferuje państwo, i można ich używać w sposób dowolny. Właśnie podjęto próbę odstrzelenia stacji TVN – za całokształt, a głównie ze względu na kanał TVN24, wyjątkowo grający politykom PiS na nerwach, patrzący władzy na ręce i mający wyższą oglądalność niż TVP Info, co się nie może przecież dobrze skończyć. A że akurat nadarza się okazja, bo TVN musi odnowić koncesję na nadawanie, to zaczęła się wojna.
Czytaj także: TVN trafiony zatopiony? Zamach w majestacie pisowskiego prawa
TVN24 jak Polsat News? Solorz-Żak wie, co się podoba Kaczyńskiemu
Gdyby rzecz działa się w czasach, kiedy stację kontrolowali Mariusz Walter i Jan Wejchert, sprawa byłaby prosta, ale dziś TVN należy do wielkiego amerykańskiego koncernu Discovery, który łączy się z Warner Media. Dlatego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przeciąga sprawę przedłużenia koncesji, a poseł Suski z kolegami usiłuje przeforsować „lex TVN”, ustawę, która ma zmusić Amerykanów do sprzedania stacji.