Lipiec tego lata zaczął się na Śląsku deszczem, burzami i protestami górniczych związkowców zawodowych. Zagrzmiało przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej i biurami parlamentarzystów tej ziemi, także przed katowickim biurem najznamienitszego reprezentanta, posła Mateusza Morawieckiego, na co dzień premiera. Pikietowano również biura innych posłów PiS, także europosłanki Izabeli Kloc, Ewy Malik i Adama Gawędy.
W proteście, któremu przewodzili działacze Solidarności, wzięły udział trzy tzw. reprezentatywne organizacje związkowe, w skrócie ROZ: Solidarność, Związek Zawodowy Górników i Związek Zawodowy Kadra. Pozostałe związki – w JSW działa 65 organizacji – od protestu się odżegnały. Warto przypomnieć, że współczynnik uzwiązkowienia – przepraszam za tego słownego dziwoląga, który jednak wiernie oddaje sens przekazu – w jastrzębskiej spółce jest imponujący, chyba nawet największy w kraju. Bo na ok. 22 tys. zatrudnionych związkowców jest ponad 30 tys.! Chodzi o to, że niektórzy pracownicy należą do kilku organizacji. Tak na wszelki wypadek.
Górnicy chcą podwyżek
Liderzy związkowi, czując stojącą za sobą siłę, od lat dyktowali w JSW warunki gry, w tym kadrowe i płacowe. Stawali się dyktatorami finansowymi, bo kopalnie obrosły związkowymi spółkami pracującymi właśnie na ich rzecz. Tym samym utarło się przekonanie, że nie da się rządzić węglową spółką bez aprobaty związkowych baronów. Swego czasu związkową rękawicę podniósł prezes Jarosław Zagórowski i wychodził zwycięsko z tej konfrontacji do czasu, kiedy właściciel – a więc miłościwie nam panujący aktualny rząd – nie uznał, że lepiej mieć w strategicznej spółce święty spokój niż ciągłe ruchawki. W interesie owego świętego spokoju butny Zagórowski, który się związkowcom nie kłaniał, poległ.
W tym ostatnim sporze również chodzi o kadry i pieniądze. Otóż w marcu tego roku prezesem JSW została z woli właściciela prof. Barbara Piontek, ekonomistka z Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej, była przewodnicząca Rady Nadzorczej Polskiej Grupy Górniczej, największej firmy górniczej w UE, co zawsze warto podkreślać. O tę nominację nie zapytano związkowych liderów, ale oni wiedzą, kto za nią stoi. Parlamentarny triumwirat PiS: Kloc, Malik i Gawęda.
Jakby tego prowokacyjnego ruchu było mało, doszedł spór płacowy. Zarząd JSW z Piontek na czele zgadza się na podniesienie wynagrodzeń o 3,4 proc. (obecnie średnia płaca w JSW wynosi ponad 10,2 tys. zł), tymczasem reprezentatywne związki chcą 6 proc. podwyżki.
Pozostałe organizacje zgadzają się na propozycję władz spółki. Podnoszony jest na tę okoliczność argument, że ubiegły rok JSW zakończyła stratą netto ponad 1,5 mld zł, a w pierwszym kwartale tego roku strata netto wyniosła tylko 190 mln zł. Argument ów jest chybiony, ponieważ w górnictwie wynagrodzenia nie są powiązane z wynikami ekonomicznymi kopalń.
Czytaj też: PiS wysmażył pasztet górnikom
Zrób pan porządek, premierze!
Prezes Piontek odważnie wyszła do protestujących, ale jej odwaga nie została doceniona. Tłum powitał ją gwizdami i okrzykami: Oszustka, oszustka! Złodzieje, złodzieje! Okrzyki nieszczególnie wykwintne, ale przecież mogły zaczynać się inaczej, a kończyć wiadomo jak, choćby na taczce, więc nie przesadzajmy z krytyką.
Pod biurem europosłanki Izabeli Kloc i posła Adama Gawędy skandowano: „Zarząd Iza nam wybrała, prawie spółkę zaorała!” na przemian z: „Piontek i Duda to czysta obłuda!” (Tomasz Duda to wiceprezes JSW). Potem krzyczano jeszcze o braku dialogu społecznego, o czystkach kadrowych, o inwigilacji pracowników i związkowców – a wszystko to wierszem białym lub, dla wzmocnienia przekazu, rymem spod Jasnej Góry. Domagano się też natychmiastowego odbioru przez spółki energetyczne zakontraktowanego węgla – wszak na zwałach leży ponad 5 mln ton czarnego złota – oraz zablokowanie importu węgla do Polski.
Przed biurem Mateusza Morawieckiego, najważniejszego śląskiego posła, na co związkowcy położyli nacisk, było w miarę spokojnie. „Zrób pan porządek!” – skandowano. Albo: „Niech pan zabierze tych nieudaczników z JSW jak najszybciej, bo doprowadzą tę spółkę do ruiny!” – domagał się w tych ostrych słowach Jarosław Grzesik, szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki Solidarności. Rymów nie było.
Słów w bawełnę nie owijał też Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności, który przypomniał premierowi, że to dzięki górnikom PiS wygrał na Śląsku, a on sam został posłem: „Będziemy o tym pamiętać na wyborach za dwa lata, żądamy zdecydowanych działań”.
Prof. Jacek Wódz, socjolog, tak dla portalu wnp.pl skomentował niedawny protest: „To są typowe spory i konflikty pomiędzy interesami przywódców związkowych a interesami tych przywódców politycznych, którzy mieli wpływ na obsadę stanowiska prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Pewnie też inni politycy tej partii chcieliby wymienić ją [Barbarę Piontek – JD] na kogoś innego. Reszta to tylko tło i pretekst. Wydaje się, że to są takie wojenki w samym PiS-ie. Przeciętny górnik nic na tym nie zyskuje ani nie traci”.
Czytaj też: Jest lato, a węgiel drożeje. Górnikom to jednak nie pomoże
Górniczy sprzeciw kontrolowany
A mnie na myśl od razu przychodzą ustawki pseudokibiców. Kibole wrogich drużyn umawiają się, żeby wzajemnie poobijać sobie pyski, pokrzyczeć, pogrozić i się rozjechać. Aż do następnej ustawki.
Trzeba bowiem pamiętać, że Solidarność nie występuje przeciwko wrogim sobie rządom, jak to było za czasów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, tylko przeciwko rządowi swojemu, za który gotowa jest ustawić się w kontrze do jego wrogów. Można powiedzieć, że jest to sprzeciw kontrolowany. Solidarność stoi za PiS jak niegdyś za rządem AWS. Wszak to partia Jarosława Kaczyńskiego obiecywała przed wyborami, że nie odda ani jednego guzika z górniczego munduru. Że ruski węgiel nawet na centymetr nie wjedzie do Polski. Że węgla mamy na 200 lat i nikt nam nie będzie dyktował, na czym mamy opierać energetykę! – wtórował pan prezydent.
A tu masz: kopalnie padają, kres węgla energetycznego w kraju został wyznaczony, a ruski węgiel trzyma się dobrze. No, jakoś obietnice nie wyszły. Jak długo durny górniczy naród będzie to kupował?
Złe języki plotą, że do takiej ustawki Solidarności z PiS, do takiego antygórniczego dealu zmówiono się w czasie barbórkowych uciech w karczmach piwnych. Przepijano do siebie z kufli, pito z dzióbków... Zdjęcia premiera z tych imprez mówią same za siebie.
Nie dowierza premier, prezes, prezydent...
Swoje na ten temat wie Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia′80, znaczącego związku zawodowego będącego w kontrze do Solidarności. W rozmowie z portalem wnp.pl powiedział: „Solidarność niepotrzebnie pikietuje biuro poselskie premiera Mateusza Morawieckiego. Przecież może go podobnie jak innych przywódców PiS, wzorem lat poprzednich, zaprosić na karczmę piwną, gdzie razem będą wznosić toasty za zdrowie górniczego stanu. Obecnie Solidarność, podobnie jak za czasów AWS, stanowi zaplecze polityczne tego rządu, wspierając go wszędzie, gdzie tylko możliwe. Udawane protesty niczego tu nie zmienią”.
Przewodniczący Ziętek twierdzi, że jedyne, co może w nich być autentyczne, to wzajemne rozgrywki rożnych politycznych klanów w obrębie Zjednoczonej Prawicy, które mają na celu obsadzenie swoimi ludźmi stołków w spółkach skarbu państwa: „O to chodzi zarówno w przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej, jak i Tauronu”.
Czy w takiej sytuacji polegnie prezes Barbara Piontek? Szef Solidarności ′80 nie ma wątpliwości: „Rząd tej presji ulegnie i książątka związkowe z JSW dostaną pełnię władzy nad spółką, co oznacza, że obecnemu zarządowi już wkrótce minister aktywów państwowych podziękuje. Podobny los czeka prezesa Tauronu”.
2 lipca Paweł Stączyński, od trzech miesięcy prezes Tauronu, zrezygnował ze stanowiska.
Protestujący pod biurem poselskim premiera zapowiedzieli, że nie spoczną, dopóki w JSW nie poprawi się sytuacja. Dopóki nie zostanie przywrócony dialog społeczny. Dopóki nie dojdzie do rozmów płacowych. Dopóki w JSW będą zatrudnione osoby z nadania partyjnego. Jeżeli te postulaty nie zostaną spełnione, to będą manifestacje w stolicy. Oni nie ustaną.
Cóż na takie dictum mają powiedzieć prezes, premier i prezydent? I to niedowierzanie w oczach... Naprawdę? Także wy, śląskie górnicze Brutusy, przeciwko nam? Koniec świata.
Czytaj też: Węglowe iluzje. Jak ze strachu obiecać wszystko