Miały być paszporty, skończyło się na certyfikatach. Od 1 czerwca siedem krajów unijnych, w tym Polska, wystawia swoim obywatelom specjalne zaświadczenia dotyczące koronawirusa. Mogą je uzyskać trzy grupy osób: zaszczepieni (dwiema dawkami lub jedną w przypadku preparatu Johnson & Johnson), ozdrowieńcy (do pół roku po pozytywnym wyniku testu) oraz ci z niedawno przeprowadzonym negatywnym wynikiem testu (tylko w terminie jego ważności). W Polsce takie dokumenty w formacie PDF można znaleźć na Internetowym Koncie Pacjenta w nowej zakładce o nazwie Certyfikaty. Warto nie tylko ściągnąć je na telefon komórkowy, ale dla pewności także wydrukować.
Czytaj także: Paszport szczepień – przepustka do wolności?
Certyfikaty zamiast testów na koronawirusa
W najbliższych dniach do nowego unijnego systemu mają dołączyć kolejne kraje, tak aby certyfikaty mogły w pełni działać od początku lipca. Mają być receptą na udane wakacje, a Komisja Europejska apeluje, by osoby zaszczepione i ozdrowieńców traktować wszędzie tak samo jak tych z aktualnym, negatywnym wynikiem testu na obecność SARS-CoV-2. Chodzi o to, żeby zaszczepienie albo niedawne przejście choroby covid-19 zwalniało z obowiązku wykonywania testów. Dzięki temu na pewno więcej osób zechce podróżować po Europie, bo testy są nie tylko kłopotliwe, ale przede wszystkim kosztowne. Zwłaszcza te w wersji PCR.
Kto wprowadzi certyfikaty? Walka o sezon turystyczny
Niestety, na razie reakcje poszczególnych państw na zalecenia Brukseli są bardzo różne. Na przykład Grecja nie wymaga testów od zaszczepionych, pod warunkiem że od przyjęcia drugiej dawki minęło przynajmniej 14 dni. Podobnie chce od 7 czerwca postępować Hiszpania. Jednak np. Włochy nie podjęły jeszcze ostatecznej decyzji i na razie wszyscy muszą wykonać test przed podróżą do tego kraju. Przywilejów dla zaszczepionych i ozdrowieńców nie wprowadziła dotąd także Francja, chociaż planuje to zrobić od 9 czerwca. Są też jednak przykłady znacznie bardziej liberalnego podejścia. Czesi wpuszczają bez testów obywateli krajów sąsiedzkich, w tym Polski, zaszczepionych nawet jedną dawką, jeśli od jej podania minęły przynajmniej 22 dni.
Czytaj także: Turysta z paszportem pandemicznym
Cała nadzieja w tym, że najbliższe tygodnie pozwolą wszystkim krajom unijnym wypracować wspólne reguły. Kto nie chce stracić turystycznego sezonu, ten powinien przywileje dla ozdrowieńców i zaszczepionych wprowadzić natychmiast, bo to od nich wiele osób uzależnia decyzje dotyczące urlopu. Swoją szansę widzi dla siebie część krajów spoza Unii Europejskiej, które, jak Albania czy Macedonia, nie wprowadzają obostrzeń i przyjmują wszystkich chętnych, nie wymagając żadnych testów, zaświadczeń czy certyfikatów. Inne, jak Tunezja, obiecują uznawać świadectwa szczepień. Na razie takiej decyzji nie podjęły popularne wśród Polaków Egipt i Turcja.
Bądźmy czujni i elastyczni – wariant delta na horyzoncie
Mimo unijnych starań w to lato podróże trzeba będzie planować w sposób bardzo elastyczny. Pozostaje dokładne sprawdzanie zasad obowiązujących w każdym kraju, bo już wiadomo, że będą one się znacząco różnić i często zmieniać. Standardem staje się obowiązkowe wypełnianie specjalnych, narodowych formularzy przed przyjazdem i pobieranie dodatkowych kodów QR (niezależnie od tych na unijnych certyfikatach). O ile południe kontynentu stara się otwierać na gości, skoro turystyka to dla niego ważna gałąź gospodarki, o tyle część krajów północy – jak Finlandia – pozostaje bardzo ostrożna i nie zamierza na razie zapraszać wszystkich chętnych. W tej chwili perspektywy zagranicznych wakacji wydają się dość dobre, ale na horyzoncie majaczy zagrożenie w postaci mutacji indyjskiej (oficjalnie zwanej od niedawna delta). Jeśli zacznie się szerzyć w Europie, wszystkie certyfikaty i zaświadczenia szybko staną się bezwartościowe.
Czytaj także: Bliżej, taniej, normalniej? Jakie będą wakacje 2021