Prezes PiS Jarosław Kaczyński lubi się chwalić, że świetnie liczy w pamięci. Teraz pochylił się nad wydatkami na „całkiem przyzwoity dom”, który jego zdaniem zmieści się na 70 m kw., a jeśli wziąć pod uwagę użytkowe poddasze, to nawet 90 m. I wyszło mu, że da się go zbudować już za 100 tys. zł. Szczególnie jeśli prace prowadzi się tak zwanym systemem gospodarczym. – Czyli z udziałem rodziny? – domyśla się Adam, przedsiębiorca budowlany spod Wrocławia. – No, jeśli ma się w rodzinie fachowców od każdego etapu budowy, którzy będą pracować za darmo, to być może się uda. Ale zdaje się, że to dla przeciętnego rodaka rzadki luksus – dodaje.
Jego firma w ostatnich latach koncentruje się na budowie małych, murowanych domów o powierzchni podstawy 35 m kw., z dodatkowo wydzieloną antresolą, według schematu: na dole przestrzeń dzienna, a na górze sypialna. Bez pozwolenia na budowę, wystarczy zgłoszenie. – Stan deweloperski to minimum 120 tys. zł plus przyłącza instalacji – informuje. Dwa razy większa powierzchnia to nie są z automatu dwa razy większe koszty. – Jeśli się ktoś postara i wyszpera promocje na materiały, to w dwóch stówkach powinien się zmieścić. Plus wykończenie, czyli jeszcze dobrze ponad 50 tys. – dodaje Adam i zaznacza, że za miesiąc cena może być już nieaktualna, bo na rynku materiałów budowlanych ceny skaczą jak szalone. Co nie dziwi, zważywszy na to, ile się wokół buduje.
Modułowe gotowce
Anna Kornecka, sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy, Rozwoju i Technologii, która nadzoruje zaproponowany w Polskim Ładzie pomysł minidomów, mówi, że stoi za nim idea uproszczenia formalności, gdyż Polacy narzekają na proceduralne bariery, które hamują im plany rozwojowe w życiu osobistym.