Rynek

Prezes PKO rezygnuje, fotel premiera zaczyna się chwiać

Prezes zarządu PKO Banku Polskiego Zbigniew Jagiełło, kwiecień 2019 r. Prezes zarządu PKO Banku Polskiego Zbigniew Jagiełło, kwiecień 2019 r. Andrzej Hulimka / Forum
Dymisja prezesa PKO Zbigniewa Jagiełły, zaskakująca i niedostatecznie umotywowana merytorycznie, uderza wprost w premiera Mateusza Morawieckiego. Czy zbliża go do podobnego kroku? Na pewno Morawieckiego osłabia.

Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, niespodziewanie złożył rezygnację, nie podając jej powodów. Miało za nią stać niezadowolenie ministra aktywów państwowych Jacka Sasina z zarządzania bankiem. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że jest to kolejny, po ataku TVP na Pawła Borysa, cios w Mateusza Morawieckiego. Jeśli premier utraci realną władzę nad największym bankiem w Polsce, także jego dymisja stanie się o wiele bardziej prawdopodobna.

Rafał Kalukin: Morawiecki musi zostać. Kaczyński jest na niego skazany

Dymisja Jagiełły – decyzja zapadła wyżej?

Jagiełło będzie pełnił swoją funkcję do 7 czerwca. Trudno uwierzyć w powody merytoryczne jego rezygnacji, mimo że za 2020 r. PKO BP miało 2,56 mld zł straty, a rok wcześniejszy zamknęło 4 mld zysku. Ich przyczyną było stworzenie funduszu przeznaczonego na ugody z frankowiczami. Największy bank kontrolowany przez państwo miał pokazać innym modelowy sposób rozwiązania problemu. Na fundusz ugody przeznaczono aż 6,7 mld zł.

Czytaj także: SN robi porządek we frankowym chaosie

Bank ma w swoim portfelu kredytowym sporo kredytów walutowych, PKO BP jako pierwsze postanowiło się z feralnymi kredytobiorcami ugodzić. Inne banki też będą musiały to zrobić, więc spekulacje, że minister Sasin był z tego niezadowolony i że to on zażądał dymisji Jagiełły, słabo się bronią.

Reklama