Wiadomość, że Janusz Palikot z Kubą Wojewódzkim zakładają spółkę Przyjazne Państwo, zelektryzowała branżę konopną. Wspólnicy ogłosili bowiem, że wypuszczą na rynek piwo, które poza alkoholem będzie zawierało CBD, czyli kannabidiol. To jeden z naturalnych związków chemicznych zawarty w konopiach. Dodatkowym dopalaczem okazali się sami przedsiębiorcy, bo Wojewódzki jest celebrytą, w środowisku konopnym dobrze kojarzonym, a Palikot nawet bardziej, bo w czasach, gdy był politycznie aktywny, angażował się w akcje na rzecz legalizacji marihuany. W tamtych czasach Inicjatywa Wolne Konopie, organizacja walcząca o legalizację marihuany, zawarła nawet porozumienie z Ruchem Palikota i wprowadziła na listy do Sejmu swoich aktywistów. Także nazwa piwa BUH świadczyła, że przedsiębiorcom zależy, by piwo kojarzono z ziołem. Buh to slangowe określenie zaciągnięcia się marihuanowym skrętem.
Patent okazał się skuteczny, pierwsze partie piwa, które pojawiły się na początku roku, szybko znalazły nabywców. BUH-em zajęli się też piwni recenzenci z nadzieją, że czeka ich niezły odlot. Do warzenia użyto przecież suszu konopnego, który miał wzbogacić trunek o kannabidiol. Szybko jednak napięcie opadło, bo BUH – jak zgodnie twierdzili – to przyzwoite piwo, ale zadziwiająco zwyczajne. Jeśli coś w nim działa, to alkohol, a nie CBD.
Przemysław Zawadzki, konopny aktywista i przedsiębiorca, postanowił sprawdzić, czy BUH rzeczywiście zawiera kannabidiol. – Od początku miałem co do tego wątpliwości, bo wprowadzenie na rynek produktu spożywczego zawierającego CBD jest dziś praktycznie niemożliwe. Myślałem jednak, że może Palikot znalazł jakieś rozwiązanie i przetrze drogę innym producentom. Ale po wykonaniu analiz okazało się, że piwo nie zawiera wcale CBD – tłumaczy Zawadzki, który swe odkrycie nagłośnił w sieci.