W przerwie między wyjazdami na narty prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, dzięki której 9,1 mln emerytów w listopadzie dostanie „czternastkę”, 1250 zł brutto. Wcześniej, bo w kwietniu, wypłacona zostanie „trzynastka”. Skoro od kilku lat rząd wydaje się tak hojny dla seniorów, to dlaczego coraz więcej osób w wieku 65 plus pogrąża się w ubóstwie?
Kobiety na głodowych emeryturach
W najgorszych warunkach wegetują stare kobiety. Żyją dłużej od mężczyzn, a ich emerytury są od świadczeń mężczyzn dużo niższe, bo pracują krócej. Składki emerytalne płacą pięć lat krócej, jeśli nie mają innych przerw w zatrudnieniu. Od kilku lat wysokość ich świadczeń niebezpiecznie się obniża, ponieważ rząd Prawa i Sprawiedliwości przywrócił paniom wątpliwy przywilej kończenia pracy w wieku 60 lat. Oszczędzają więc na swoje świadczenia o pięć lat krócej, a wiele z nich dodatkowo zarabia też mniej. W zawodach sfeminizowanych, jak nauczycielki czy pielęgniarki, płace są dużo niższe, niż w tych, w których przeważają mężczyźni. Ich emerytury będą więc coraz bardziej głodowe. O tym, że politycy zafundowali im nędzę, a nie przywilej, kobiet będą się z każdym rokiem przekonywać coraz bardziej boleśnie. Żeby nie stracić władzy, PiS wypłaca więc dodatkowe emerytury, chociaż – z braku środków w budżecie – pozbawił pomocy wiele firm, którym zabronił zarabiania pieniędzy.
Czytaj także: Rząd przyspiesza likwidację OFE
Rośnie wskaźnik ubóstwa wśród osób 65 plus
Według GUS ubóstwem zagrożonych jest aż 17,4 proc. osób w wieku 65 plus. Wśród kobiet ten wskaźnik przekracza 20 proc. W 2015 r., kiedy jeszcze o „trzynastkach” i „czternastkach” nie było mowy, wskaźnik ubóstwa wynosił 15,8 proc, czyli był o 1,9 proc. niższy. Czyli realna siła nabywcza ówczesnych świadczeń, choć nominalnie niższych, była jednak wyższa. Można było za nie kupić więcej. Jak to wytłumaczyć ? Przecież od lat ten sam GUS zapewnia, że gospodarstwa ludzi starszych ubóstwem zagrożone są najmniej. Badania budżetów domowych pokazują bowiem, że pod koniec życia już dorobili się mieszkań, zdążyli je wyposażyć w niezbędne sprzęty gospodarstwa domowego, stać ich na lepsze odżywianie, bo też mają w większości świadomość jego znaczenia. Nie zawsze wystarcza na leki. Często zmuszają do tego choroby. Co się więc dzieje, co powoduje, że wskaźnik ubóstwa, czyli brak możliwości „utrzymania się na powierzchni”, zagraża seniorom coraz bardziej? A najbardziej najstarszym kobietom żyjącym już samotnie?
Czytaj także: Polska wprowadzi europejską emeryturę. Kto skorzysta?
PiS dba o wyborców za cenę deficytu
Eksperci wyjaśniają, że dochody innych grup ludności rosną szybciej, a świadczenia emerytalne – mimo waloryzacji – za nimi nie nadążają. Mowa, oczywiście, o dochodach przeciętnych. W rzeczywistości zarobki jednym rosną, należą do nich m.in. informatycy, ale innym wręcz maleją. W pandemii wielu pracodawców, pozbawionych przychodów, uciekało się też do obniżek etatów. Wielu samozatrudnionych straciło źródła utrzymania. Ubóstwo zagroziło więc nie tylko seniorom, ale także wielu młodym ludziom, o sytuacji finansowej których na razie wiemy mało.
Prezydent pochylił się tylko nad emerytami, żeby PiS nie stracił wyborców. Ta grupa najchętniej głosuje na PiS, partia rządząca nie może jej utracić, o młodszych nie dba, skoro odwracają się od PiS. Nawet za cenę błyskawicznie rosnącego deficytu finansów publicznych. PiS uznał, że 22 mld zł (tyle ma kosztować „13” i „14”) nie robią już żadnej różnicy. Dodatkowej „14” nie dostaną emeryci, których świadczenie przekroczy 4,2 tys. zł miesięcznie.
Rosnące ceny „zjadają” emerytury
Do myślenia daje fakt, że ubóstwo emerytów rośnie, chociaż waloryzacja ich świadczeń ma, przynajmniej w założeniu, nie tylko rekompensować inflację, ale nawet ją nieco przewyższać. A jednak, nie tylko w indywidualnym odczuciu, wydaje się, że wzrost cen świadczenia emerytów „zjada”. Ceny w Polsce nawet oficjalnie rosną najszybciej w Unii Europejskiej, a w odczuciu społecznym wskaźnik GUS jest zaniżony. Może więc z tym liczeniem inflacji coś jest nie tak, skoro siła nabywcza portfeli seniorów jednak topnieje?
Dodatkowe emerytury cieszą starszych ludzi, budzą wdzięczność dla rządzących. I o to politykom chodzi, choć to nie z ich prywatnych pieniędzy są wypłacane. To zapłata za głosy, która demoluje cały system emerytalny. Zrywa wysokość emerytury z sumą składek, odkładanych na starość w ZUS. Nie zachęca do pracy. Świadczenia coraz mniej zależą od tego, jak długo pracujemy i ile odkładamy, a coraz więcej od pozornej hojności polityków. To im starzy ludzie mają zawdzięczać chwilową poprawę swojej sytuacji finansowej, a nie własnej pracy czy dzieciom i wnukom, którzy latami będą za to płacić. Nic, tylko za ten łaskawy chleb pocałować w rękę.