Rynek

Smog ze wschodu

Mgła i smog w Poznaniu, ul. Święty Marcin, styczeń 2021 r. Mgła i smog w Poznaniu, ul. Święty Marcin, styczeń 2021 r. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
Mieszkańcy polskich miast i wsi oddychają śmiertelną mieszanką pyłów zawieszonych, tlenku węgla, azotu, siarki i benzo(a)pirenu. Pod tym względem bijemy w Europie rekordy i od lat niewiele się zmienia. Żyjemy w smogowej schizofrenii.

Dusi nas „bestia ze wschodu”. Arktyczny wyż, który przywędrował nad Polskę, przyniósł ze sobą zimne masy powietrza, a co gorsza – powietrza stojącego. Mróz i stojące powietrze to gwarantowany przepis na smog. W efekcie w polskich miastach mamy przekroczone wielokrotnie normy jakości powietrza. Jest tak złe, że padają wezwania do smogowego lockdownu: nie wychodzić bez potrzeby z domu, nie wietrzyć pomieszczeń, żadnej aktywności fizycznej.

Mieszkańcy Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy, Torunia, Białej Podlaskiej i wielu innych miast oddychają śmiertelną mieszanką pyłów zawieszonych, tlenku węgla, azotu, siarki i benzo(a)pirenu. Nie lepiej jest w małych miasteczkach i wsiach, gdzie nie ma stacji pomiarowych, więc nikt się powietrzem nie interesuje. Wystarczy jednak przejechać się przez kraj, by zobaczyć ten czarny dym unoszący się z tysięcy kominów. W piecach pali się wszystkim, czym się da, nie tylko węglem i drewnem, ale także gumą i tworzywami sztucznymi. To właśnie spalanie domowych plastikowych śmieci sprawia, że pod względem emisji benzo(a)pirenu, wyjątkowo rakotwórczego związku chemicznego, nie mamy sobie równych w Europie.

Czytaj także: Ołowica, zapomniana zaraza. Analogie nasuwają się same

Co z obietnicami Morawieckiego i wymianą pieców?

Temat smogu wraca zawsze, kiedy robi się zimno. Wówczas pada pytanie: kiedy ktoś się za to weźmie? Pamiętamy obietnice premiera Morawieckiego walki ze smogiem, jest program Czyste Powietrze, z którego finansowana jest wymiana smrodzących „kopciuchów”. Samorządy ogłaszają zakazy palenia węglem. Ale to wszystko kropla w morzu potrzeb. Wymiana kopciuchów idzie opornie, bo do nowych pieców nie da się wrzucić śmieci, a poza tym paliwo do nich kosztuje więcej. A jednocześnie politycy obiecują górnikom, że węgla z użycia w domowych piecach szybko nie wycofamy.

Właśnie niedawno zrewidowano plany i obiecano, że na wsi węgiel będzie można palić o dziesięć lat dłużej, do 2040 r. Straże miejskie teoretycznie powinny pilnować, by nie palono byle czym, ale takie służby są tylko w niewielkiej części polskich miast.

Czytaj także: Polska bordową wyspą

Problem jest dziś nawet w wielkich aglomeracjach teoretycznie korzystających z sieci ciepłowniczych. Tyle że w peryferyjnych miasteczkach i osiedlach królują węglowe piece. Zresztą nawet w Warszawie kopciuchy są używane i to w lokalach należących do miasta. W efekcie mamy schizofrenię, bo miasto namawia do wymiany pieców, a nie robi tego we własnych lokalach.

Smogowa schizofrenia narodowa

Wciąż mamy problem z mentalnością. Niby wiemy, że smog szkodzi, czujemy, jak źle nam się oddycha, ale z drugiej strony... Przecież od smrodu nikt nie umarł, a od mrozu cała armia – jak głosi stara polska mądrość ludowa. Nie zauważamy, że od smrodu umiera kilkadziesiąt tysięcy ludzi rocznie. Kto wie, czy nie więcej niż na skutek covidu.

Czytaj także: Koronawirus plus smog. Jak się przed nimi uchronić?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną