Za budowę części szpitali tymczasowych odpowiada wicepremier Jacek Sasin. 30 października na Twitterze poinformował, że strategią rządu staje się „budowa szpitali tymczasowych przez podmioty nadzorowane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych”. To kolejne zadanie specjalne, którego wykonanie powierzono ministrowi Sasinowi.
Jak wiadomo, MAP nadzoruje wielkie spółki Skarbu Państwa. Pierwotnie miały wesprzeć walkę z pandemią sześcioma nowymi szpitalami. Zaczęły je budować z własnych środków, ale umowy z Ministerstwem Aktywów Państwowych gwarantują im zwrot pieniędzy. Orlen wziął się za budowę w Płocku, Lotos w Gdańsku, Energa w Ostrołęce, KGHM w Lubinie, organizację szpitali powierzono też bankowi PKO BP. Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, zalecił państwowym gigantom, niemającym pojęcia o budowie szpitali, skorzystanie z podręcznika opracowanego na podstawie doświadczeń przy adaptacji Stadionu Narodowego. Dodając, że decyzje o budowie są z rygorem natychmiastowej wykonalności.
Jarosław Rybarczyk z biura komunikacji Ministerstwa Zdrowia wylicza POLITYCE, że szpitali tymczasowych, zbudowanych przez spółki Skarbu Państwa, nie będzie jednak sześć, ale 14. Po miesiącach letniej bezczynności teraz w rządzie jest alarm. Drugim odpowiedzialnym za budowę szpitali został Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Pod jego kierownictwem powstają szpitale tymczasowe, których lokalizację wskazują wojewodowie. Tu z kolei pierwotna lista 16 obiektów rozrosła się do 27. Więc w sumie ma być ich aż 41. Zaczną przyjmować pacjentów na przełomie listopada i grudnia – zapewnia Rybarczyk. Na razie funkcjonuje, choć bardziej na pokaz, tylko Narodowy.
– Każdy ze szpitali tymczasowych musi mieć swojego medycznego patrona, odpowiadającego za przygotowania i organizującego w nim leczenie.