Jarosław Gowin od powrotu do rządu robi wszystko, aby podkreślić swoje znaczenie. Kreuje się na obrońcę gospodarki, na tego, który chroni nas przed całkowitym lockdownem, na rzecznika przedsiębiorców małych i dużych. Zobowiązuje go do tego stanowisko. Gowin stoi przecież na czele ogromnego resortu rozwoju, pracy i technologii, a dodatkowo jest wicepremierem. Niestety dla gospodarki siła przebicia Gowina jest w rządzie niewielka i zupełnie nieproporcjonalna do jego medialnej aktywności, pełnej obietnic, z których nic nie wynika.
Sklepy meblowe pozostaną zamknięte
Jeszcze dwa tygodnie temu Gowin zapewniał, że gospodarka nie ma się czym martwić mimo lawinowego przyrostu liczby chorych, a dodatkowe obostrzenia mogą dotknąć najwyżej handel. Wkrótce okazało się, że niewinnie brzmiące obostrzenia to po prostu zamknięcie większości sklepów w galeriach handlowych. Krok drastyczny dla naszej gospodarki, bo – czy nam się to podoba, czy nie – to właśnie centra handlowe z powodu braku charakterystycznych dla Europy Zachodniej ulic handlowych odgrywają dla wielu firm, zwłaszcza odzieżowych i obuwniczych, kluczową rolę w sprzedaży towarów.
Sensacją było równoczesne zamknięcie dużych sklepów meblowych przy jednoczesnym pozostawieniu otwartych supermarketów remontowo-budowlanych. Gowin zapewniał, że był przeciwny tej decyzji, potem obiecywał rychłe otwarcie sklepów meblowych, prowadzi nieustanne konsultacje z przedsiębiorcami, ale decyzji w tej sprawie rząd wciąż nie podjął. Nie ma żadnego logicznego wyjaśnienia obostrzeń wobec takich punktów, uderzających nie tylko w ich właścicieli (częściowo zagranicznych), ale i w polskich producentów mebli, którymi rząd tak chętnie się chwali. Cały serial z zamykaniem sklepów meblowych jest niestety dowodem na to, że premier kompletnie ignoruje swojego zastępcę z innej partii.
Czytaj też: Runął mit. Wyjazd do Polski? Teraz już nie
Superminister, z którym nikt się nie liczy
Jarosław Gowin uchodzi również w rządzie za osobę skłonną do kompromisu w sprawie przynajmniej częściowego i tymczasowego przywrócenia handlu niedzielnego. Jednak nic nie wskazuje, żeby i w tej kwestii miał jakąkolwiek moc decyzyjną. Przeciwnie, nie ma większych szans na zmianę obecnych przepisów, bo nie zgadza się na to sprzymierzona z PiS „Solidarność”. Po powrocie Gowina do rządu i przejęciu przez niego kierownictwa w Radzie Dialogu Społecznego „Solidarność” demonstracyjnie opuściła to gremium. Związek publicznie krytykuje Gowina, co dodatkowo osłabia pozycję przywódcy Porozumienia.
Zgodnie z umową koalicyjną PiS musiał się zgodzić na jego nominację, ale robi wszystko, żeby nie dać mu realnej władzy. Cierpi na tym gospodarka, bo właśnie dzisiaj szef takiego resortu powinien być jednym z najpotężniejszych polityków w rządzie. Tak jest w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. A u nas superminister już drugi tydzień zajmuje się próbami otwarcia sklepów meblowych.
Czytaj też: Gastronomia nie gotuje